„Super Express”: Zaliczyłeś kolejny świetny występ ukoronowany zdobyciem zwycięskiej bramki.
Sebino Plaku: Ale niech nikt nie robi ze mnie bohatera. Oczywiście to niesamowite strzelić gola dającego zwycięstwo. Wszystko dziś zagrało.
- Zagrało nawet lepiej niż się po was spodziewano.
- Rzeczywiście, wynik 1:0 mogliśmy brać w ciemno. Mało osób w nas wierzyło, ale nam wiary w siebie nie brakowało. To, że zagraliśmy na zero z tyłu, i że strzeliliśmy gola stawia nas w dobrej sytuacji przed rewanżem.
- Wynik to jedno, ale dużo powodów do optymizmu daje wasza gra.
- Miło to słyszeć, bo z boiska nam też się wydawało, że jesteśmy po prostu zespołem lepszym, mimo iż na papierze wygląda to inaczej. Pierwsza połowa nas bardzo podbudowała. Rozmawialiśmy w szatni, że Brugge jest zdecydowanie do ogrania. Nie pozwoliliśmy im pograć, ale w rewanżu nie będzie to już takie proste. A jak im się pozwoli grać, to może być bardzo nieprzyjemnie.
- Jesteś typowym napastnikiem, ale w Śląsku grasz raczej na lewym skrzydle. Odpowiada ci taka rola?
- Na szczęście w strzelaniu goli mi to nie przeszkadza (śmiech). W Śląsku gra mi się bardzo dobrze, bo cała trójka ofensywnych graczy wymienia często pozycje, więc raz jestem z boku, czasem na szpicy.
- Dziś pokazałeś swój instynkt strzelecki. A co było ładniejsze, twój techniczny strzał, czy asysta Przemka Kaźmierczaka?
- Oj, trudno wybrać. Takiego podania nie powstydziliby się najlepsi piłkarze świata. A ja miałem szczęście, że udało mi się trafić do siatki.
- To było szczęście? Zrobiłeś idealnie to co chciałeś.
- No dobra (śmiech). Taki był plan. Ale przecież bramkarz mógł to sięgnąć. Wierzę, że to wpadło dzięki Bogu. Podarował mi tę chwilę chwały i Jemu chcę za to podziękować.
- Poza krótkim epizodem w Norwegii całą karierę spędziłeś w Albanii. Nagle doświadczasz poważnej europejskiej piłki, na pięknym obiekcie, ale na speszonego nie wyglądasz.
- Pierwszy raz jak zobaczyłem stadion Śląska pomyślałem tylko: „Wow!”. Ten stadion sam w sobie już mnie motywuje. Poza tym kibice kreują niesamowitą atmosferę. Na pierwszym meczu zdziwiłem się tylko, że są puste miejsca i chciałbym, żeby na następnej rundzie już ich nie było.
- Wspominasz o kolejnej rundzie, a czy Śląsk ma potencjał żeby grać w fazie grupowej?
- Z Brugge naprawdę coś pokazaliśmy. W futbolu potrzebujesz umiejętności , troszeczkę szczęścia i domieszkę wsparcia. Z tych i jeszcze kilki małych elementów, tworzy się pewna całość. Więc jeśli to wszystko dobrze wymieszamy, to czemu nie? Byłoby fantastycznie.