Sporting - Legia. Janusz Gol: Jedziemy powtórzyć Moskwę! WYWIAD

2012-02-23 14:17

Kiedy po remisie w Warszawie w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej ze Spartakiem (2:2) jechali na rewanż do Moskwy, prawie nikt w nich nie wierzył. Piłkarze Legii dzięki trafieniu Janusza Gola (27 l.) wygrali jednak 3:2 i awansowali do fazy grupowej. Teraz, po 2:2 ze Sportingiem Lizbona w Warszawie, marzą o powtórce.

"Super Express": - Jak oceniasz szanse Legii na awans do 1/8 finału Ligi Europejskiej?

Janusz Gol: - Nie będę się oszukiwał i mówił, że są wielkie. Po 2:2 w pierwszym spotkaniu stanęliśmy przed piekielnie trudnym zadaniem. W Lizbonie musimy pokazać wielką determinację. Na pewno nie położymy się przed Sportingiem. Nie jedziemy tam odbębnić meczu, tylko walczyć.

- Jesteście na siebie źli po remisie w pierwszym meczu?

- Oczywiście! Czujemy ogromny niedosyt, bo mieliśmy więcej sytuacji od Sportingu i chyba byliśmy lepsi. Ale cóż, mleko się rozlało. Chyba zabrakło nam doświadczenia na arenie międzynarodowej. Musimy wziąć się garść i stawić rywalom czoła w rewanżu.

- Analogia do jesiennego meczu ze Spartakiem Moskwa nasuwa się sama. Myślisz, że tym razem też jesteście w stanie awansować po remisie 2:2 w meczu u siebie?

- Powtórzenie Moskwy byłoby czymś wyjątkowym, ale chcemy tego dokonać! Zadanie jest trudniejsze niż wtedy. Ale sport jest przewrotny i Sporting na pewno nie może czuć się pewnie przed rewanżem.

- Chyba nie muszę ci przypominać, kto strzelił w Moskwie zwycięską bramkę...

- No tak, tego gola zdobył... Janusz Gol (śmiech). To był jeden z fajniejszych momentów w moim życiu, dał mi mnóstwo radości. Mówią, że nic dwa razy się nie zdarza, ale... Jeśli znów byłbym bohaterem meczu, nie posiadałbym się ze szczęścia!

- Na co powinniście uważać w rewanżu?

- Trzeba wyeliminować z gry skrzydłowych Sportingu, którzy w Warszawie uprzykrzyli nam życie. Podobno na mecz z nami ma wrócić Jeffren Suarez, a to świetny zawodnik. Musimy go powstrzymać.

- Czy to, że na zwycięzcę waszego dwumeczu czeka FC Porto lub Manchester City, dodatkowo was mobilizuje?

- Pewnie! Każdy marzy, żeby kiedyś zagrać przeciwko takim zespołom. Awans dałby nam porządnego kopa, a nie ukrywam, że po ostatnich niepowodzeniach potrzebujemy takich pozytywnych bodźców.

- W jaki sposób przygotowywałeś się do meczu w Lizbonie?

- Starałem się przede wszystkim zapomnieć o porażce z Górnikiem w niedzielę, która mocno nas ukłuła. I poniekąd się udało. Dzień przed wylotem byłem w kinie na "Sherlocku Holmesie", a nie na... "Mission Impossible". Nie chciałem sobie psuć humoru (śmiech). W Lizbonie musimy być właśnie tak sprytni jak Holmes. Awans nie jest zadaniem niewykonalnym.

Najnowsze