- Dwóch, czyli tyle samo, co Izraelczyków i Holendrów, a mniej od tabuna ludzi z byłej Jugosławii - wyliczył, a po chwili zgrabnie podsumował: - To niech tamte nacje martwią się o poziom swojego futbolu.
Przyjrzałem się i musiałem przyznać mu rację. Czy to jeszcze jest drużyna polska i krakowska skoro trener i dyrektor to też Holendrzy, a tylko pieniądze Cupiała zostały rodzime?
Przeczytaj koniecznie: Michał Listkiewicz: Logo zamiast wyników
Zresztą nie tylko o Wisłę tu chodzi. Przy kompletnym załamaniu piłkarskiego szkolenia w kraju, kluby skazane są na zagraniczne zakupy. PZPN ma przecież ważniejsze problemy na głowie.
Ta polityka sprawia, że Franciszek Smuda szuka reprezentantów gdzie się da, byle nie w Polsce. Jak znajdzie jakiegoś Eskimosa, co gra na lewej obronie, a którego dziadek znał jedną Polkę, to też mu załatwi obywatelstwo.
Ale w trakcie pucharowych występów naszych klubów odczujemy wyraźną ulgę. To nie polscy piłkarze będą w nich partolić i przegrywać. Przecież będą w mniejszości.
Tomasz Bielecki: Mniej się martwię o polską piłkę
Ostatni mecz Wisły ze Skonto oglądałem w towarzystwie przyjaciela i trochę do niego narzekałem, że nie mogę się doczekać polskiej drużyny, która grałaby szybko, z polotem i skutecznie. Co ty narzekasz na polską piłkę? - zdziwił się przyjaciel. – Po boisku biega ledwie dwóch Polaków.