Jednym z najbardziej doświadczonych jest Samuel Stefanik. 31-latek w Polsce, począwszy od wiosny 2016, grał przez 5,5 sezonu (z dwuletnią przerwą na ojczystą ligę). Większość tego okresu spędził w Bruk-Becie Termalice Nieciecza. Jeszcze parę miesięcy temu w szeregach beniaminka próbował dlań ratować ekstraklasę. Bezskutecznie; do spadku Termaliki przyczyniły się między innymi dwie porażki z Rakowem (trzecią niecieczanie ponieśli w Pucharze Polski). Przed konfrontacją słowacko-polską Stefanik w rozmowie z „Super Expressem” z dużym respektem podchodzi do częstochowskiego rywala.
„Super Express”: - Raków to trudny przeciwnik?
Samuel Stefanik: - Trudny. To zespół dobrze zbilansowany, bardzo wyrównany w każdej formacji. Ma wiele atutów: doskonałą organizację gry, świetny pressing, kapitalnych skrzydłowych. Spośród czterech rywali, na których mogliśmy trafić w losowaniu III rundy, Raków nie był tym wymarzonym. Wtedy jeszcze wynik jego rywalizacji z Astaną był niewiadomą, ale ja byłem przekonany, że częstochowianie wygrają ten dwumecz.
Raków rozbija FK Astana w meczu II rundy eliminacji Ligi Konferencji. Pięć goli częstochowian
- Jakie ma pan doświadczenia z własnych bojów z Rakowem?
- Bardzo „pragmatyczna” drużyna. Najważniejszy jest dla niej wynik, niekoniecznie chce grać pięknie. Co nie znaczy, że nie umie. Ma świetnych wykonawców do ładnego grania.
- Na przykład?
- Ivi Lopez nieprzypadkowo został wybrany „Piłkarzem sezonu” w ekstraklasie. Wykończenie akcji, gra „jeden na jeden”, wreszcie zaskakujący strzał; dużo ma argumentów piłkarskich. Ostrzegałem przed nim chłopaków, zwłaszcza naszego bramkarza. Ale oni to dobrze wiedzą. Raz – że wielu z nich grało w polskiej lidze. Dwa – że zdarza się nam oglądać transmisje z jej meczów. Cieszą się całkiem sporą popularnością u nas.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Również dlatego, że wciąż wielu Słowaków gra w Polsce.
Tak Ivi Lopez dorastał do korony króla strzelców. Ujawniamy sekrety asa Rakowa [WIDEO]
- Rozumiem. Pan, będąc w poprzedniej dekadzie piłkarzem Termaliki, miał okazję przez dwa lata grać w jednej drużynie z Vladislavsem Gutkovskisem, dziś piłkarzem Rakowa. Słowo o nim?
- Bardzo młody jeszcze wtedy był, ale już miał zadatki na grę nawet na Zachodzie. Wiedziałem, że Termalica nie będzie jego ostatnim klubem. Często borykał się w tym okresie z kontuzjami, ale bramki już zdobywał. Nieźle się z nim rozumiałem na boisku; czasem nawet wolałem podać „Gutkowi”, niż kończyć akcję samemu.
- Będzie groźny dla was?
- To na pewno bardzo niebezpieczny napastnik. Szybki, silny, ma dobre wykończenie obiema nogami, głową. Napastnik kompleksowy. Mocno się przez tych pięć rozwinął. Życzę mu jeszcze wielu bramek, ale... nie w tym dwumeczu.
Zobacz piękną inspirację Ivi Lopeza!
- Porozmawialiśmy o Rakowie, więc pora na pańskiego Spartaka. Taki sobie macie początek w lidze, prawda?
- Cztery punkty w trzech meczach to niespecjalnie ekscytujący wynik, mało zadowalający; z takimi rywalami, z jakimi przyszło nam grać do tej pory, powinniśmy wygrywać. Generalnie cel na ten sezon jest prosty: miejsce nie gorsze niż przed rokiem. No i awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Rozgrywki krajowe są długie, więc na razie puchary wysuwają się na plan pierwszy.
- W meczu z Walijczykami hat trickiem błysnął Bamidele Yusuf. Coś więcej o Nigeryjczyku
- Hat trick nie był przypadkowy, choć trudno mu o stabilizację formy. Młody chłopak, Europa dla niego to nowy świat, w którym wciąż jeszcze – mimo że to jego trzeci rok u nas – się adaptuje, aklimatyzuje.
- Wasza najsilniejsza strona?
- A nie będę podpowiadać! Sami zobaczcie w trakcie meczu (śmiech). Tak na poważnie zaś: mamy szeroką i wyrównaną kadrę, trener ma spory wybór. To jest ważne.
- Kilka lat wstecz Spartak wyeliminował Legię w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Będzie więc znów faworytem?
- Inne czasy, inne składy. Dziś pewnie Raków jest faworytem. Ale jeśli chce się grać w fazie grupowej – a my chcemy - trzeba wygrywać z lepszymi od siebie.