"Super Express": - Kto wpadł na to, aby opowiedziała pani swoją historię piłkarzom Atletico?
Irene Villa: - Mój mąż i Diego Simeone, trener Atletico, któremu zależało, abym przed decydującymi meczami sezonu przekazała jego podopiecznym dodatkową siłę i motywację. Ten zespół pokazuje, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, ale Simeone uznał, że mój przykład jeszcze bardziej ich zdeterminuje do walki.
Zobacz również: Liga Mistrzów. Cristiano Ronaldo zagra z Bayernem
- Miał rację, bo obrońca Filipe Luis Kasmirski powiedział mi, że pani przemowa zmieniła jego podejście do życia
- Widziałam miny piłkarzy, kiedy opowiadałam, co mnie spotkało. Choć nic nie mówili, to ich twarze wyrażały wszystko. Byli w szoku.
- Pani życie zupełnie się zmieniło w 1991 roku, kiedy w samochodzie, w którym pani jechała, wybuchła bomba podłożona przez baskijską organizację ETA. Celem była pani mama, funkcjonariuszka policji. Co pani pamięta z zamachu?
- Wybuchu bomby nie pamiętam. Przytomność odzyskałam dopiero w szpitalu. Czułam straszny ból w nogach, choć ja tych nóg już nie miałam. Potworna prawda dotarła do mnie dopiero kilka dni później. Straciłam też trzy palce u ręki, a mamie amputowano nogę i ramię.
- Dziś jest pani wzorem pozytywnego podejścia, ale momenty zwątpienia pewnie były...
- Oczywiście, że były. Miałam 12 lat, marzyłam o karierze sportsmenki i modelki, a w jednym momencie straciłam pół ciała. To każdego by załamało. Na szczęście podjęłam walkę. Szybciej przezwyciężyłam sferę mentalną. Wytłumaczyłam sobie, że choćbym nie wiem, ile wylała łez, to i tak nikt nie odda mi tego, co straciłam. Nad formą fizyczną pracowałam bardzo długo. Po 20 latach zrealizowałam oba marzenia - zostałam sportsmenką i modelką! Piłkarzom Atletico opowiedziałam historię naszej drużyny narciarek niepełnosprawnych - pierwszej tego typu na świecie. Mówiłam, ile trudności musiałyśmy pokonać. Ich też zachęcałam, aby walczyli na przekór wszystkiemu. Dziwnie to zabrzmi, ale uważam, że dokonałam w życiu więcej, niż bym zrobiła, gdyby tego zamachu nie było.
- Jest pani fanką Atletico?
- Wielkimi kibicami tego zespołu są mój dziadek i tata. Ja jestem pod wrażeniem pracy Diego Simeone. Jego zdolności motywacyjnych, zmysłu stratega. To człowiek sukcesu, a przy tym bardzo skromny.
Przeczytaj także: David Luiz celem transferowym Barcelony
- Myśli pani, że Atletico może przejść Chelsea, wygrać Ligę Mistrzów i ligę hiszpańską?
- Życzę im tego z całego serca. Byłabym szczęśliwa, żyjąc ze świadomością, że ich natchnęłam i dołożyłam małą cegiełkę do ich wielkiego sukcesu. Nasze spotkanie miało miejsce pod koniec marca. Od tego czasu ekipa Simeone nie przegrała żadnego z sześciu spotkań. I niech ta piękna seria trwa!
Irene Villa (36 lat)
Hiszpańska dziennikarka i pisarka. Ofiara zamachu terrorystycznego ETA w Madrycie 17 października 1991 roku, w którym straciła obie nogi i trzy palce u ręki. Dziś ma zamontowane specjalne protezy. Paraolimpijka, członek hiszpańskiej kadry narodowej narciarek niepełnosprawnych. Autorka bestselleru pod tytułem "Wiedzieć, że można"
Filipe Luis: Niezapomniane spotkanie
- Spotkanie z Irene Villą zupełnie zmieniło moje podejście do życia. Nigdy tego nie zapomnę. Dopiero ona uświadomiła mi, że nie ma sensu przejmować się błahymi sprawami - mówi "SE" Filipe Luis Kasmirski, obrońca Atletico. - Nigdy nie miałem nawet jednej dziesiątej problemów, z którymi ona musiała się zmagać. Jej przemowa dała nam mnóstwo siły i motywacji do walki o swoje - i na boisku, i poza nim.
Nie przegap!
Półfinał Ligi Mistrzów, Atletico Madryt - Chelsea, Canal+ Sport, dziś od 20.45