- Tottenham długo odrzucał wszystkie oferty kupna ciebie. Miałeś chwile zwątpienia?
- Gdy przechodziłem do Tottenhamu, od razu zaznaczyłem, że moim kolejnym celem jest Manchester United. Mój agent Emil Danczew wątpił, czy uda mi się to zrealizować, ale ja byłem optymistą.
Wiesz, kiedy po raz pierwszy sir Alex Ferguson zwrócił na mnie uwagę? Przed dwoma laty, gdy grając w Bayernie Leverkusen, strzeliłem gola jego drużynie. Po tym spotkaniu podszedł do mnie i powiedział, że może kiedyś zagram w jego zespole. Odparłem mu, że to mało prawdopodobne, gdyż chciałbym zagrać w Barcelonie lub Realu Madryt...
- Podpisałeś kontrakt z Manchesterem United, ale otrzymałeś także ofertę z Manchesteru City, który proponował ci aż 150 tysięcy funtów tygodniowej pensji. Rozważałeś ten transfer ?
- Działacze z Manchesteru City zadzwonili do mojego agenta akurat w momencie, gdy podjeżdżaliśmy do siedziby MU. Agent podziękował im za zainteresowanie moją osobą i wyjaśnił, że już wybrałem United. Całej rozmowie przysłuchiwał się sir Alex Ferguson. Nic nie mówił. Tylko się uśmiechnął. Pieniądze to nie wszystko. Potrafię żyć, mając tylko dwa funty w kieszeni. W United grałbym nawet za darmo i spałbym w namiocie obok stadionu, bo to wielka drużyna.
- Angielskie media podają, że Ferguson tak bardzo o ciebie zabiegał, że zgodził się nawet na to, aby być... twoim taksówkarzem. To chyba bzdury?
- Niezupełnie. Przed lotem do Manchesteru agent zdradził mi, że na lotnisku będzie na nas czekał sir Alex. Myślałem, że to żart. Jednak okazało się, że przyjechał swoim bentleyem. Gdy siedzieliśmy w samochodzie, byłem spięty, nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Atmosferę rozluźnił sam Ferguson, mówiąc: "Skoro przyjechałem po ciebie, to chyba podpiszesz z nami kontrakt?". Potem zapytał, czy podoba mi się numer 9. Powiedziałem, że tak, na co Ferguson odparł: - W takim razie jest twój.
- Co zaskoczyło cię w MU?
- Gdy podpisywałem kontrakt, czułem się onieśmielony, widząc w siedzibie klubu na ścianach zdjęcia najlepszych piłkarzy w historii "Czerwonych Diabłów", takich legend jak George Best. Pomyślałem sobie, że może kiedyś i moje zdjęcie ktoś tam umieści.
Potem, po podpisaniu kontraktu, wyjechałem do Sofii na zgrupowanie reprezentacji Bułgarii przed meczem z Czarnogórą. Gdy byłem z kolegami z kadry w szatni, zadzwonili Cristiano Ronaldo i Wayne Rooney. Koledzy nie mogli uwierzyć, że dzwonią do mnie gwiazdy Manchesteru.
- Debiut w "Czerwonych Diabłach" masz już za sobą. Miałeś tremę przed meczem z Liverpoolem (1:2)?
- Tylko na początku. Później udało mi się pokazać z dobrej strony, wypracowałem gola, którego strzelił Carlos Tevez. Po meczu Argentyńczyk podziękował mi za asystę i zaprosił mnie na partyjkę golfa. Gdy wyjaśniłem mu, że gram słabo, bo ćwiczyłem tylko w ogródku przed domem (śmiech), Tevez stwierdził, żebym się tym nie przejmował. Obiecał, że wspólnie z Tomkiem Kuszczakiem udzielą mi kilku lekcji.
- Poznałeś już Kuszczaka?
- Szczerze, to tylko z widzenia. Ale skoro jest w takim klubie jak Manchester United, to musi być dobry. Słyszałem, że właśnie podpisał nowy kontrakt. Skoro z Tevezem rzucili mi wyzwanie, to podczas gry w golfa będzie okazja z nim pogadać. A propos Polaków. Co tam słychać u mojego dobrego znajomego z czasów gry w Bayerze Leverkusen, Jacka Krzynówka? Proszę go pozdrowić.
- Spełniło się twoje marzenie o grze w MU. Jakie jest następne?
- Chciałbym dostać "Złotą Piłkę" dla najlepszego piłkarza Europy, tak jak kiedyś mój rodak, Christo Stoiczkow. Ale najważniejsze, żebym grał w pierwszym składzie Manchesteru i wygrał Ligę Mistrzów...