Gonzalo Higuain grał w Realu Madryt w latach 2007-2013. Do wielkiego klubu trafił mając zaledwie 19 lat, dlatego ciążyła na nim ogromna presja. Do zespołu z Santiago Bernabeu nigdy nie przechodzą przypadkowi ludzie, a kibice wiele wymagali od młodego snajpera. Miewał lepsze i gorsze momenty w ekipie "Królewskich", ale jakby ktoś obiektywnie miał ocenić czas Higuaina spędzony w Madrycie, musiałby mówić w superlatywach. Pomagał wygrywać ważne trofea, a także strzelał mnóstwo goli. W 190 meczach trafił do siatki 107 razy.
To jednak okazało się niewystarczające. Fani pamiętali mu przede wszystkim słabe występy, przez co Higuain stawał się kozłem ofiarnym przy każdej wpadce Realu. Wreszcie do klubu trafił Karim Benzema i sprawił, że Higuain znalazł się na wylocie. Po transferze do Napoli Argentyńczyk tłumaczył, że Real chciał się go pozbyć przez kilka sezonów i on sam chciał znaleźć nowy klub, któremu będzie zależeć na jego usługach. Przejście do włoskiej Serie A okazało się strzałem w dziesiątkę.
W Napoli strzelał gole aż miło, co kontynuuje w Juve. W tym sezonie rozegrał 54 spotkania i zdobył 32 bramki. Czy w 55. meczu także pokaże swój instynkt strzelecki? Choć jest genialnym snajperem, to ma jedną wadę - fatalnie gra w finałach. Mogą to potwierdzić chociażby kibice reprezentacji Argentyny. Higuain potwornie pudłował w finale mistrzostw świata z Niemcami, czy też walce o miano najlepszej ekipy Ameryki Południowej. Przez jego pudła Chile zawsze było o krok przed "Albicelestes". Meczem w Cardiff Higuain będzie chciał udowodnić, że to były tylko wypadki przy pracy. Czy ustrzeli Real? Mecz w sobotę o godz. 20:45.