„Super Express”: - Znowu będzie miał pan rozdarte serce, bo już w 1/8 finału zagrają ze sobą pana byłe kluby: Liverpool kontra Real Madryt. Komu tym razem daje pan większe szanse na awans do ćwierćfinału?
Jerzy Dudek: - Zawsze jest tak, że w tej konfrontacji nie tylko ja, ale wiele osób, ma rozdarte serce. U mnie ta sprawa wygląda podobnie, ale zawsze kibicuję Liverpoolowi. Już wiele razy mówiłem, że koszulka tego klubu jest bliższa mojemu sercu. To są tak wielkie drużyny, że trudno wskazać faworyta. Każda ze stron ma teraz problemy, wydaje się nawet, że na pewno większe ma Liverpool. Mimo wszystko szanse obu ekip oceniam 50 na 50.
- Real wygrał ostatnio Klubowe Mistrzostwa Świata, a w lidze hiszpańskiej jest za plecami Barcelony. Ostatnie spotkania napędziły Królewskich?
- Zdobycie Klubowego Mistrzostwa Świata pozwoliło nieco poprawić atmosferę. Tym sukcesem na pewno zawodnicy Realu poprawili sobie sezon. Barcelona w lidze trochę im odjechała, bo tracą do niej osiem punktów. Jednak to jest taki zespół, który zawsze potrafi pokazać siłę. Można spodziewać się po nim wiele dobrego. Ale mając zawodników z taką jakością trudno się temu dziwić.
- Karim Benzema ruszył w pościg za Robertem Lewandowskim w Primera Division, bo jest już drugi w klasyfikacji najlepszych strzelców. Czy tak jak w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów znów będzie ratował Real?
- Można powiedzieć, że teraz Benzema dopiero rozpoczął swój sezon. Na starcie trapiły go kontuzje. W tym momencie zaczyna podejmować rękawicę rzuconą przez Roberta, który od razu wszedł w sezon bardzo dobrze i utrzymuje formę strzelecką. Myślę, że Francuz będzie chciał zbliżyć się do Roberta. Jednak oceniam, że będzie to bardzo, bardzo trudne zadanie do wykonania. W końcu Karim to nie jest typowy egzekutor. Potrafi pracować w środkowej linii, dograć kolegom, jest bardzo uzależniony od Viniciusa. Myślę, że w tym roku Benzema będzie miał ciężko dogonić Roberta w lidze hiszpańskiej w klasyfikacji najlepszych strzelców.
- Ostatnio Liverpool się przebudził, wygrał w lidze dwa mecze. Czy w pana ocenie kryzys został przezwyciężony?
- Liverpool powoli się budzi. To najtrudniejszy moment tego zespołu pod wodzą menedżera Juergena Kloppa. Takiego jeszcze nie miał. Jednak jeszcze wszystko się może wydarzyć, bo zostało dużo meczów do rozegrania. Wszystko zależy od tego, jak szybko kontuzjowani zawodnicy wrócą do gry i odzyskają formę. To kluczowy aspekt dotyczący dyspozycji Liverpoolu. Tak wielu zawodników z urazami w jednym czasie nie zdarza się często. Czas pracuje na korzyść angielskiego klubu. Powoli Liverpool odzyskuje ten dawny blask. Dwa zwycięstwa w Premier League dają nadzieję kibicom, że drużyna będzie wstanie rywalizować z Realem Madryt i uzyska w tym dwumeczu dobry wynik. Jeszcze trzy tygodnie temu inaczej byśmy patrzyli na tą rywalizację.
- Gwiazdor Liverpool Mohamed Salah nie jest tak skuteczny w lidze angielskiej jak w poprzednich latach. Ale już w Lidze Mistrzów jest na czele najlepszych strzelców. Czy zachwyci z Realem?
- Można powiedzieć, że występy Salaha wyglądają tak jak gra Liverpoolu. Nie ma tej iskry, którą miał w poprzednich sezonach. Ale usprawiedliwiam go, bo ma trudne zadanie. Zawodnicy, którzy mu pomagali, są kontuzjowani. Poza tym Egipt nie pojechał na mistrzostwa świata i pewnie ta absencja też miała jakiś mentalny wpływ na jego poczynania. Ale tak jak mówiłem wcześniej: im szybciej tacy gracze jak Darwin Nunez, Luis Diaz czy Thiago wrócą do dawnej formy, to lepiej dla niego. Nowy nabytek Cody Gakpo też powoli się aklimatyzuje. W ostatnich tygodniach to Salah musiał brać całą odpowiedzialność na siebie. Ale to było za mało.
- Jak pan sądzi: czy ktoś już na Anfield Road zdoła sobie zapewnić zaliczkę przed rewanżem?
- Patrząc na oba zespoły, to decydujące dla losów tej rywalizacji będą: środek pomocy i skrzydła. Zapowiada się dużo pojedynków, m.in. Trent Alexander-Arnold kontra Vinicius. Real ma imponującą linię pomocy, której brakuje intensywności. Nie można pozwolić gwiazdom Królewskich na swobodne rozgrywanie, bo potrafią to robić bardzo dobrze. Trzeba uważać także na kontrataki hiszpańskiego zespołu. Liverpool gra kombinacyjnie. Oba zespołom brakuje skuteczności pod bramką przeciwnika. Benzema też nie jest zawodnikiem, który od razu wszystko wykorzysta.
- Jaki wynik pan typuje?
- Podejrzewam, że będzie to bardzo wyrównana konfrontacja. Lekkim faworytem może być nawet Real, bo rewanż gra w Madrycie. Liverpool lubi grać pod presją i w takich sytuacjach Anfield Road jest mu pomocne. Ale to samo dotyczy Santiago Bernabeu. W poprzednim sezonie Real był pod ogromną presją, ale w rewanżach pokazywał niesamowitą magię, która w kluczowych momentach zapewniała zwycięstwo. W Anglii będziemy oglądać zacięty mecz. Typuję remis.