„Super Express”: - Robert Lewandowski zmieniony w meczu ligowym! Tego nie było od lutego 2023!
Roman Kosecki: - Spokojnie. Nie przejmowałbym się tym. Jest po kontuzji, musi wpaść w rytm meczowy. Zagrał pół godziny w El Clasico, teraz godzinkę z Realem Sociedad. To jest najzupełniej normalne i naturalne.
- Ale nienaturalna jest powszechna krytyka, jaką zbiera w hiszpańskich mediach!
- No bo nie najlepiej to wyglądało na boisku, nie ma co kryć. Akcje mu nie wychodziły. Ale spokojnie – powtarzam.
- Tyle że sam Robert nie był spokojny. Raczej sfrustrowany zmianą.
- Żaden zawodnik nie lubi być zmieniany. Ja mogę zrozumieć nerwy Roberta, nie robiłbym z tego sensacji. U piłkarza ambitnego to normalne. W Bayernie też zdarzały mu się takie reakcje, zdarzyło mu się nie podać ręki samemu Juppowi Heynckesowi. Swoją drogą ja też przygodę w reprezentacji zakończyłem z powodu nerwów na widok zmiany. Za zdjęcie koszulki w drodze do linii dostałem drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę (mecz ze Słowacją w 1995 roku – dop. red.). Głupota, owszem, ale wynikająca właśnie z frustracji.
- Może Robert wrócił na murawy za wcześnie? Może rekonwalescencja powinna potrwać dłużej?
- Nie! Musi dojść do formy właśnie meczami. Bez względu na to, jak wygląda teraz, powinien grać jak najwięcej. Także we wtorek, przeciw Szachtarowi w Lidze Mistrzów (w Hamburgu, godz. 18.45 - dop. aut.).
- I Xavi się na niego nie obrazi za nerwowe reakcje w San Sebastian?
- Ależ skąd! Myślę zresztą, że to właśnie Xavi bardzo chciał, by Robert zagrał z Realem Madryt. Cały świat na ten mecz się szykował. A Xavi wciąż widzi w „Lewym” swojego asa, na którego transfer bardzo nastawał, i który pomógł Barcelonie wrócić na mistrzowski tron. I dlatego nie odpuścił Robertowi występu przeciwko „Królewskim”. Robert wciąż jest bardzo potrzebny Xaviemu w układance Barcelony. W grupie Ligi Mistrzów praktycznie wszystko już wyjaśnione, ale w LaLiga trzeba trzymać kontakt z czołówką.
- Robert – jak pokazują mecze po kontuzji – ma jednak „pod górkę”, czyż nie?
- O bramki Roberta w tym sezonie jestem spokojny, zwłaszcza gdy po kontuzji wróci Frenkie de Jong, gdy wyleczą się i dojdą do formy inni. Myślę, że nie powiedział ostatniego słowa, jeśli chodzi o tytuł króla strzelców. Ma też pewnie swoje ambicje i postanowienia, w których priorytetem - jak mi się wydaje - jest Liga Mistrzów.
- Czyli – pana zdaniem – odbuduje się fizycznie?
- Ma już swój wiek, to prawda Nie wypomina mu się go, bo jest profesjonalistą, ale…Być może powoli zbliża się ten moment, w którym wszystkich meczów we wszystkich rozgrywkach od dechy do dechy grać nie będzie. Zwłaszcza w takim klubie, jak Barcelona. Być może też z wolna szykuje się na inny etap się w życiu?
- „Saksy” za większe pieniądze?
- Na przykład. Może jeszcze pograć w Arabii Saudyjskiej albo – co ja bym mu akurat polecał - za oceanem, w MLS.
- I to już po tym sezonie?
- Nie wiem, ale tego bym nie wykluczył. Trzeba patrzeć na transfery Barcelony; na to, kogo Xavi z Laportą wezmą na celownik. Jeśli kolejnego napastnika, będzie to jasny sygnał dla Roberta, że może trzeba szukać dobrej przystani.
- W słynnym wywiadzie sprzed paru miesięcy zasugerował, że po eliminacjach EURO 2024 podejmie też decyzję odnośnie gry w kadrze. Jak pan sądzi, co zrobi?
- Jeśli Robert jest zdrowy, to tej kadrze jest potrzebny i jeszcze wiele dla niej może zrobić. Ale trzeba będzie uszanować każdą podjętą przez niego decyzję.