Anna Lewandowska pokazała, jak Robert świętował 100 goli w Lidze Mistrzów
Przed meczem z Brest w dorobku Roberta Lewandowskiego było 99 goli i wszyscy kibice czekali na to historyczne, setne trafienie. Ich oczekiwanie nie było długie, bo już w 10. minucie meczu Polak wykorzystał rzut karny, który sam wywalczył, i napisał kolejny piękny rozdział w historii światowej piłki. Poza nim takim osiągnięciem mogą pochwalić się tylko Cristiano Ronaldo i Leo Messi, których cały czas goni w klasyfikacji strzelców wszech czasów. Do drugiego w tabeli Argentyńczyka traci 28 bramek, ale na razie nie skupia się na tym celu, a cieszy się chwilą i dołączeniem do klubu "100". Tego już nikt mu nie zabierze, a na wspomnienie historycznego wieczoru "Lewy" zadbał o szczególną pamiątkę.
Lewandowski nie tylko dołączył do Ronaldo i Messiego. Pobił ich na głowę, to nie żart!
Emocje po meczu, który zakończył się ok. godziny 23, jeszcze długo były w nim. Dało się to odczuć w pomeczowych rozmowach, a przede wszystkim w domu piłkarza. Anna Lewandowska rano pokazała zdjęcie z nocy, na którym jej mąż nadal ubrany w klubowy strój, delektuje się wyjątkową chwilą już w domu.
- Jestem bardzo zadowolony, szczęśliwy. To piękna liczba. Przed laty nie pomyślałbym, że mogę strzelić sto goli w Lidze Mistrzów. Wiedzieliśmy, że musimy dziś grać na sto procent i z dużą cierpliwością. Najważniejsze jest dążenie do zwycięstwa w każdym meczu. Do końca roku będziemy się o to starać, a potem odpoczniemy w czasie świąt - mówił po meczu telewizji Movistar, a na pamiątkę zabrał ze sobą piłkę z meczu z Brest.
"Co do wczorajszej nocy... 101 goli w Lidze Mistrzów! Jesteś jak rakieta" - publicznie pogratulowała mężowi Lewandowska, która cieszyła się z nim od razu po meczu. 36-latka była zresztą na trybunach Stadionu Olimpijskiego i na żywo przeżywała historyczne chwile z udziałem "Lewego". Na jej nocne zdjęcie zareagował m.in. Sergi Roberto.