AS Roma udowodniła w tej edycji Champions League, że słowo "niemożliwe" dla niej nie istnieje. Podobne założenie rzymianie musieli mieć przed rewanżowym spotkaniem z Liverpoolem. Tak samo jak w ćwierćfinale, musieli odrabiać trzybramkową stratę, po porażce 2:5 na Anfield Road. "Giallorossi" walczyli o kolejny cud w Lidze Mistrzów.
Gospodarze od pierwszych sekund nie kalkulowali. Wszystkie swoje siły rzucili do ofensywy i co kilkadziesiąt sekund piłka wędrowała w pole karne "The Reds". Najwięcej akcji przeprowadzanych było lewą stroną boiska, gdzie szalał Stephan El Shaarawy. Włoch bez problemów radził sobie z Trentem Alexandrem-Arnoldem.
Dośrodkowania pomocnika AS Romy często docierały do Edina Dzeko, ale Bośniak był albo uprzedany przed obrońców rywali, albo nie trafiał w światło bramki. Mimo naporu Romy, to Liverpool wyszedł na prowadzenie. Fatalny błąd w środku pola popełnił Radja Nainggolan, który zagrał wprost pod nogi rywala.
Goście wykorzystali to koncertowo. Akcję wykończył Sadio Mane, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Alissonowi. Odpowiedź "Giallorossich" była jednak natychmiastowa. Cztery minuty po bramce Senegalczyka, piłkę do własnej bramki skierował James Milner. Głową, po dośrodkowaniu Alessandro Florenziego zgrywał El Shaarawy. Piłkę wybijał Dejan Lovren, ale zrobił to tak niefortunnie, że nabił swojego kolegę z drużyny.
Kibice na Stadio Olimpico nie mieli chwili wytchnienia. W dwudziestej szóstej minucie to Liverpool ponownie był na prowadzeniu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego doszło do zamieszania w polu karnym gospodarzy. Piłka dotarła do Georginio Wijnalduma, który strzałem głową pokonał Alissona.
Kolejne minuty, to znów ataki AS Roma. Najbliżej zdobycia bramki był El Shaarawy, który oddał strzał, z około osiemnastu metrów, ale Lorisa Kariusa uratował słupek. Mimo naporu podopiecznych Eusebio Di Francesco, piłkarze do szatni schodzili przy wyniku 1:2.
Po zmianie stron Roma znów zaatakowało. Rezultaty takiej gry przyszły bardzo szybko, bo w pięćdziesiątej drugiej minucie. Duży błąd popełnił Alexander-Arnold, który nie przeciął podania. Wykorzystał to El Shaarawy, który pognał w pole karne, oddał strzał, ale ten obronił Karius. Interwencja Niemca była o tyle pechowa, że piłka spadła pod nogi Dzeko, który dał wyrównanie Romie.
Mimo upływającego czasu nadzieje Romy nie malały. Gospodarze atakowali zaciekle i tworzyli sobie kolejne sytuacje. Doskonałą okazję miał w sześćdziesiątej minucie Cengiz Under, który dostał świetne podanie od Daniele De Rossiego. Turek nie zdołał jednak zmienić kierunku lotu piłki na tyle, aby zmylić Kariusa i zdobyć gola.
Pod koniec spotkania fantastycznym strzałem popisał się Nainggolan. Belg huknął potężnie, a piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki Liverpoolu. Już w doliczonym czasie gry, sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. W polu karnym ręką zagrał Ragnar Klavan, a drugą bramkę zdobył Nainggolan.
Było to jednak za mało, aby dać Romie awans do finału. Nie zmienia to faktu, że obie drużyny stworzyły niesamowity spektakl ze szczęśliwym zakończeniem dla Liverpoolu. "The Reds" doznali pierwszej porażki w Lidze Mistrzów, ale to oni świętują awans do finału, w którym zmierzą się z Realem Madryt.
AS Roma - Liverpool 4:2 (1:2)
Bramki: James Milner 15 (s.), Edin Dzeko 52, Radja Nainggolan 87, 93 (k.) - Sadio Mane 11, Georginio Wijnaldum 26
Żółte kartki: Florenzi, Manolas - Lovren, Robertson
Roma: Alisson - Florenzi, Manolas, Fazio, Kolarov - Pellegrini (53. Under), De Rossi (69. Gonalons), Nainggolan - Schick, Dzeko, El Shaarawy
Liverpool: Karius - Alexander-Arnold (92. Clyne), Lovren, Van Dijk, Robertson - Henderson, Milner, Wijnaldum - Salah, Firmino (88. Solanke), Mane (83. Klavan)