FC Barcelona

i

Autor: East News FC Barcelona

Mecz Barcelona - Atletico tylko u nas zapowiada Roman Kosecki

2014-04-01 12:26

- Miałem przyjemność zagrać w jednym z najbardziej dramatycznych meczów w historii Atletico, kiedy to pokonaliśmy Barcelonę 4:3, mimo że po pierwszej połowie było 3:0 dla rywala. Życzę młodszym kolegom z Madrytu, aby dziś dokonali podobnego wyczynu - mówi przed hiszpańskim hitem w Lidze Mistrzów Roman Kosecki (48 l.), były piłkarz Atletico.

"Super Express": - Jakie szanse ma pana były klub? Czy na którejkolwiek pozycji Atletico jest lepsze od Barcelony?

Roman Kosecki: - Jest lepsze co najmniej na trzech. Po ciężkiej kontuzji Valdesa Barcelona ma olbrzymi kłopot w bramce. Pinto to już nie to samo, Courtois z Atletico jest dużo lepszy. Po drugie, mamy Diego Costę, wspaniałego napastnika. Tego typu piłkarza w Barcelonie nie uświadczysz, Messi gra zupełnie inaczej. No i charyzmatyczny trener. Cieszę się, że Diego Simeone tak świetnie sobie radzi, bo to mój dobry kolega.

- No właśnie, przecież graliście razem. Jaki jest od kulis?

- Zawsze walczący za siebie i swój zespół, niesamowicie skupiony na tym, co robi. Już jako piłkarz potrafił świetnie motywować - w autokarach, w drodze na mecze, puszczał nam muzykę z filmu "Rambo".

- W sezonie 1993/1994 pokazaliście, że Atletico może powalczyć z Barceloną. To chyba najbardziej niesamowity mecz w historii klubu…

- To była wielka Barcelona, z Romario, Stoiczkowem, Laudrupem, Koemanem. Do przerwy było 0:3 po hat tricku Romario. Kiedy do szatni wszedł śp. Jesus Gil, prezes Atletico, myślałem, że wszystko będzie fruwało. Ale o dziwo tym razem był spokojny, mówiąc, że wierzy w naszą wygraną. Po przerwie strzeliłem dwa gole i zaliczyłem asystę przy bramce na 4:3. Ale to nie było nasze jedyne zwycięstwo nad Barcą. Na Camp Nou w Pucharze Króla wygraliśmy 4:1, potem u nas było 3:0 dla nich, ale i tak odpadli. Ich słynny bramkarz, Zubizaretta, w pewnym momencie miał mnie dość.

- Dlaczego?

- Bo lubiłem mu strzelać bramki. Zaczęło się od niesłusznie nieuznanej, na Camp Nou, jeszcze w barwach Legii. Potem pokonałem go jako piłkarz Osasuny, dwa razy w Atletico i w debiucie Henryka Apostela, w meczu Hiszpania - Polska na Teneryfie. Po tamtym spotkaniu podszedł do mnie i powiedział: "Roman, daj mi już spokój, idź ty grać gdzie indziej".

SPRAWDŹ PRZED MECZEM:

Najnowsze