FC Barcelona była zdecydowanym faworytem półfinałowego dwumeczu Ligi Mistrzów z 2010 roku, gdy mierzyła się z Interem Mediolan. Po spotkaniu we Włoszech "Duma Katalonii" znalazła się jednak pod ścianą. Ambitni rywale wygrali 3:1 i na Camp Nou nastawili się na głęboką defensywę. Barca od pierwszych minut próbowała ją złamać, ale jej nie wychodziło. W 28. minucie z boiska wyleciał Thiago Motta i fani "Blaugrany" liczyli, że przeciwnicy w tym momencie się posypią. Tuż po czerwonej kartce kamery uchwyciły Jose Mourinho, szepczącego do Pepa Guardioli. Aż do teraz tajemnicą było, co Portugalczyk mówił trenerowi Barcelony. Wreszcie zdecydował się na odkrycie tajemnicy.
Lewandowski zagra w niezwykłej Lidze Mistrzów. Trzy wielkie kluby tworzą nowe rozgrywki!
- Kiedy Busquets upadł jak znokautowany, znajdowałem się między naszą ławką a miejscem, w którym Motta obejrzał czerwoną kartkę. Kątem oka zobaczyłem, że ławka Barcelony świętuje to tak, jakby już wygrali mecz. Guardiola przywołał Ibrahimovicia, aby udzielić mu instrukcji. Powiedziałem wtedy do niego: "Nie organizuj jeszcze imprezy, mecz się nie skończył" - przekazał "Mou" w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport".
Jak pokazały kolejne minuty Jose Mourinho się nie mylił. Dopiero w 83. minucie Gerard Pique trafił dla gospodarzy. Inter uchronił się jednak przed utratą kolejnego gola i wywalczył awans do finału. W nim okazał się lepszy od Bayernu Monachium i po triumfie 2:0 wzniósł do góry najcenniejsze trofeum w klubowej piłce.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj