„Super Express”: - Jak ocenia pan szanse Flory w starciu z mistrzem Polski?
Konstantin Vassiljev (kapitan Flory Tallinn): - Faworytem jest Raków. To najmocniejszy z zespołów na który mogliśmy trafić. Jeśli chcemy coś osiągnąć, to nie możemy się żalić, że losowanie nam nie sprzyjało. Trzeba wyjść i walczyć. Zaraz po losowaniu dostałem wiele wiadomości od znajomych z Polski. „Kosta, widzimy się w Polsce”.
- Co może pan powiedzieć o Rakowie?
- Nie znam tak dobrze Rakowa, bo gdy grałem w Polsce, to wtedy jeszcze ten klub nie występował w ekstraklasie. Ale w ostatnich latach wyrósł na silny zespół. Był w czołówce, a w ostatnim sezonie sięgnął po tytuł. Może nie ma tam gwiazd, ale w mojej ocenie jest silny jako całość. To daje więcej możliwości. Uważam, że to dobry zespół. Zresztą, nie ma inne opcji skoro to mistrz Polski.
- Flora jest w rytmie meczowym, a Raków dopiero zaczyna nowy sezon. Czy to będzie waszym atutem?
- Nie sądzę, żebyśmy mieli z tego powodu przewagę. Wiem, że Raków stracił ostatnio Ivi Lopeza, który jest kontuzjowany. To był lider zespołu, życzę mu zdrowia. Tak naprawdę trudno przewidzieć, jak zagra mistrz Polski, bo w końcu nie ma już trenera Marka Papszuna. Nie wiadomo, jak jego następca Dawid Szwarga zmieni oblicze zespołu, sposób gry, taktykę.
- Kapitan Rakowa Zoran Arsenić mówi, że mistrz Polski celuje w awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
- Wiem jedno: Raków podejdzie do meczów z nami bardzo poważnie. Nie wyjdzie na zasadzie, że „jakoś to będzie”. Po prostu będzie przygotowany pod każdym względem na Florę, bo wiedzą, jakie mają zadanie do wykonania.
Zoran Arsenić przed batalią z mistrzem Estonii. To on jest motywacją dla Rakowa [ROZMOWA SE]
- Przed dwoma laty Flora rywalizowała w el. Ligi Mistrzów z Legią. Jak pan wspomina tamte spotkania?
- Wtedy Legia była górą, ale zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie. Nie byliśmy zadowoleni, bo w Tallinnie mieliśmy swoje okazje. Naprawdę, mogliśmy sprawić niespodziankę. Odpadliśmy, ale te mecze z Legią sprawiły, że uwierzyliśmy w siebie. Dodały nam wiary w nasze możliwości, co pokazaliśmy w Lidze Konferencji. Po raz pierwszy w historii klub z Estonii dotarł do fazy grupowej europejskich pucharów.
- Jaki cel zatem ma Flora w tym sezonie?
- Występy w Europie są zawsze dla nas wyzwaniem. Traktujemy je poważnie. Reprezentujemy estoński futboli i kraj. To szansa, aby się pokazać. Co możemy osiągnąć w tej edycji? Mądrzejsi będziemy po meczach z Rakowem. Mistrz Polski chce awansować, nam też się to marzy. Ważne, żeby w Częstochowie udało się wywalczyć korzystny wynik. Chciałbym, aby przed rewanżem w Tallinie wszystko wciąż było otwarte.
- Niebawem skończy pan 39 lat, a wciąż należy do liderów Flory. Jaki jest pana sekret na piłkarską długowieczność?
- Zdrowie dopisuje, a poza tym granie sprawia mi wielką przyjemność. Każdego dnia z uśmiechem wychodzę na trening. Nie brakuje mi motywacji, a przede wszystkim chęci, aby być w formie i utrzymywać ją na odpowiednim poziomie.
- Flora poradziłaby sobie w polskiej lidze?
- Może nie bylibyśmy w czołówce ligi, ale miejsce w środku tabeli byłoby realne. W Estonii są piłkarze, którzy mogliby grać w ekstraklasie. Większość potrzebowałaby czasu, żeby dostosować się do intensywności i sposobu gry. Zresztą, we Florze występuje kilku chłopaków, którzy znają polską ligę. Jak Ken Kallaste, Henrik Ojamaa czy Sergei Zenjov.
- W ostatniej kolejce Flora zremisowała bezbramkowo na wyjeździe z Paide. Duży zawód?
- W poprzednich latach ten zespół należał do czołówki w Estonii. Obecnego sezonu nie zaliczą do udanych. Na pewno nie oddaje on możliwości zespołu. Mieliśmy okazje, ale tym razem nic nie wpadło. Takie mecze się zdarzają.