Alvaro Morata całkiem nieźle rozpoczął przygodę z Ligą Mistrzów w barwach turyńczyków. W spotkaniu z Dynamem Kijów dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. A po środowym spotkaniu z Barceloną Hiszpan mógł mieć na koncie już pięć bramek po dwóch meczach. Ale przy jego nazwisku nadal widnieje liczba "2". Morata został bowiem jednym z największych pechowców w historii futbolu. A odpowiada za to przede wszystkim system VAR.
"Zabrano dzieciom komputery do nauki!". OSTRE OŚWIADCZENIE prawników Kucharskiego
Reprezentant Hiszpanii przeciwko Dumie Katalonii aż trzykrotnie umieszczał piłkę w siatce. Hattrick w spotkaniu z Barceloną to marzenie wielu napastników. Jednak Moracie nie było dane cieszyć się po żadnej z bramek. Za każdym razem jego trafienie było bowiem anulowane. Okazywało się bowiem, że hiszpański napastnik był na pozycjach spalonych.
Anna Lewandowska na PROTEŚCIE w sprawie ABORCJI! Wrzuciła ZDJĘCIE
Zwłaszcza ostatnia sytuacja była kontrowersyjna, bo Morata miał wysuniętą lewą nogę za linię spalonego, a arbiter boczny tylko przy dużym szczęściu mógł zobaczyć tak minimalnego spalonego. Rzecz jasna w mediach społecznościowych nie zabrakło żartów z Moraty. - Alvaro Morata podobno po meczu wziął ze sobą ekran od VARu - czytamy w jednym z komentarzy. - Wgl przypomnicie mi jak się ten napastnik Juve nazywa? VARO Morata? - napisał inny internauta.