W ostatnich tygodniach na Santiago Bernabeu zrobił się prawdziwy szpital. Kontuzjowane są dwa filary środkowej linii zespołu Realu, czyli Luka Modrić i Casemiro. Ponadto z urazem łydki zmaga się James Rodriguez, problemy mięśniowe miał Marcelo, a w meczu reprezentacji skręcenia stawu kolanowego doznał Sergio Ramos. Dla kapitana "Królewskich" oznacza to ok. miesiąca przerwy w grze.
Wszystkie te informacje to bardzo dobre wiadomości dla... Legii Warszawa, z którą Real zmierzy się na swoim stadionie już 18 października w Lidze Mistrzów. Ofensywnych graczy mistrzów Polski wyjątkowo cieszyć może uraz Ramosa, a na mecz z "Królewskimi" bardzo szykuje się... Michał Kucharczyk, dla którego nieobecność Hiszpana może być wielką szansą na zabłyśnięcie przed szerszą publicznością.
Czemu akurat o nim mowa? Otóż niedługo po losowaniu grup Champions League hiszpańskie media pokusiły się o analizę rywali Realu, w tym właśnie Legii. Jako najgroźniejszego jej zawodnika wymieniono właśnie "Kuchego", a w uzasadnieniu napisano, że "stanowi o sile ataku drużyny, w przodzie potrafi grać na trzech pozycjach, a lewą nogą wiąże krawaty" (więcej TUTAJ). Cóż, Kucharczyk nie wygląda na człowieka, który potrafiłby zawiązać krawat rękoma, a co dopiero nogą. I to lewą, która zwykle służy mu do podpierania. Niemniej kilka tygodni temu sam wypowiadał się, że z wielką niecierpliwością czeka na pojedynki z Ramosem i Pepe.
- Szykują mnie od dwóch miesięcy na mecze z Realem, mam nadzieję, że będę mógł przeszkodzić Cristiano Ronaldo w zdobyciu bramek. Choć Ramos może mnie nie dogonić i większą szansę na bramkę miałbym grając na "dziewiątce" niż na boku. Ale czeka mnie ciężka praca, nie jest tak łatwo wrócić po takiej przerwie. Najpierw powalczę o meczową osiemnastkę - przyznał "Kuchy" w rozmowie z portalem "Legia.Net" jakiś czas temu. Z jednej strony może się mocno zawieść, że Ramos nie zagra i nie będzie miał okazji go obiegać, wyprzedzać i wkręcać w ziemię. Ale z drugiej strony nieobecność kapitana stworzy Kucharczykowi jeszcze więcej przestrzeni do dryblingów i ofensywnych szarż. I kto wie, może tak wpadnie oko Florentino Perezowi, że kupi go sam Real!