Strzeliliście dwa gole na wyjeździe i wygraliście (2:1), ale nie było łatwo...
- Nie, ale nie mogliśmy oczekiwać łatwego meczu. Gramy z mistrzem Bułgarii, który jest bardzo dobrą drużyną. Uważam, że wyciągnęliśmy maksimum z tego spotkania. Oni mieli jeszcze więcej sytuacji bramkowych, jednak my też. Moim zdaniem powinniśmy mieć także rzut karny. Jestem zadowolony. Jeżeli wygrywasz na wyjeździe w Lidze Mistrzów, nie rozgrywając wielkiego spotkania, to jest to naprawdę duży wyczyn.
Liteks od początku rzucił się do ataku, ale to wy zdobyliście bramkę.
- Wiedzieliśmy, co się stanie, więc nie zamierzaliśmy panikować. Było jasne, że spróbują szybko strzelić nam gola. Zresztą, po kilkunastu minutach już kontrolowaliśmy grę. A w końcówce, kiedy Bułgarzy się zmęczyli, ciągle mieliśmy energię, by zrobić coś ekstra. Wszystko poszło zgodnie z planem.
Za to tuż przed przerwą straciliście „bramkę do szatni”...
- To był po prostu brak koncentracji. Zawiodła komunikacja w drużynie, a Tom znalazł się w dobrej sytuacji. Szkoda, bo do przerwy brakowało kilku sekund... Wiedzieliśmy, że będzie ciężko i że to wartościowy rywal, więc wracamy ze znakomitym wynikiem.
Przeczytaj koniecznie: Liteks - Wisła, wynik 1:2. Melikson prowadzi Wisłę do Ligi Obiecanej
Czy to właśnie Brazylijczyk „Tom” (26 l.) jest najgroźniejszym piłkarzem Liteksu?
- Bardzo dużo drybluje, ale jeśli spojrzeć na to, czy naprawdę był efektywny... Ile oddał strzałów w kierunku bramki? Nie przypominam sobie żadnego. Mają mocną ekipę, jednak my również. Teraz wszystko zależy od nas.
W środę, w rewanżu, nie musicie nawet wygrać...
- Jasne, 0:1 nam wystarczy. To Bułgarzy muszą atakować. Na pewno jednak podejdziemy do meczu profesjonalnie. Wiemy, że są groźni i w każdej chwili mogą strzelić nam bramkę. Ale... my też możemy strzelić im!
Decydująca runda kwalifikacji do Ligi Mistrzów jest blisko?
- To dopiero pierwszy krok. Teraz musimy skupić się na sobotnim ligowym meczu z Widzewem. A od niedzieli myślimy już tylko o Liteksie!