- Sędzia mylił się dzisiaj niewiarygodnie! - grzmiał Sławomir Peszko (25 l.), który jedynie sędziemu zawdzięcza, że nie dostał czerwonej kartki. - Ja tylko broniłem kolegi - tłumaczył Peszko sytuację, w której kompletnie bez sensu odepchnął Marka Matejovskiego.
Głupota Peszki, zaprezentowana na boisku i poza nim, to nie był jedyny grzech Lecha. Przez 180 minut rywalizacji z mistrzem Czech "Kolejorz" nie strzelił ani jednej bramki. Nie miał nawet ku temu specjalnych okazji. A jeśli doliczymy mecze z Jagiellonią i Interem Baku (rewanż), to okaże się, że Lech nie strzelił gola od 360 minut! Taka niemoc w ofensywie wyklucza możliwość gry na europejskim poziomie. W defensywie nie było niestety lepiej. Dowód? Zachowanie Bartosza Bosackiego (35 l.) w akcji, po której Czesi wykonywali rzut karny.
- Smutek w naszej szatni był ogromny - przyznał Peszko. - Trzeba przełknąć gorycz porażki i nastawić się na Ligę Europejską - dodał.
Ale z taką grą niech się poznaniacy lepiej na nic nie nastawiają. W dzisiejszym losowaniu 4. rundy eliminacji Ligi Europejskiej wezmą udział takie firmy, jak Borussia Dortmund, Getafe, Palermo, FC Porto. I jeśli Lech nie będzie rozstawiony (to miało się okazać dopiero wczoraj w nocy), nie ma większych szans na przedłużenie przygody z europejskimi pucharami choćby do września.