- Wysiłek, jaki chłopcy włożyli w obronie niskiej, jak w niej pracowali, jak się uzupełniali – to był dziś najwyższy poziom. Jestem pełen szacunku dla całej drużyny – mówił trener Rakowa jeszcze na trawie Stadionu Olimpijskiego, odpytywany przed kamerami TVP Sport. Meczowe emocje jeszcze w nim buzowały, ale już analizował to, co przed częstochowianami w najbliższych dniach – czyli sobotni ligowy mecz z Wartą i wtorkową potyczkę z Arisem Saloniki we wspomnianej 3. rundzie eliminacji LM.
Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec na chwilę wyszedł jednak ze swej roli „zimnego profesjonalisty”. - Cały wysiłek drużyny, sztabu i klubu chciałbym zadedykować Iviemu Lopezowi – Szwarga przywoływał wielkiego pechowca swej ekipy. Hiszpan – po zerwaniu więzadeł – jeszcze przez kilka miesięcy będzie się rehabilitować.
Opiekun Rakowa na chłodno – ale z dużą dozą przekory – odparowywał też ataki miejscowych dziennikarzy. - Zapraszam do naszej szatni, może pan zobaczyć, czy moi chłopcy grali na czas – odpowiadał jednemu z nich na pytanie, czy to on – jako trener – był pomysłodawcą częstego korzystania przez jego podopiecznych z pomocy masażysty. Gwoździem programu była jednak jego riposta na kolejne pytanie.
„Po pierwszym golu piłkarze Rakowa kładli się na murawę. Czy w przyszłym sezonie też chcieliby przyjechać do Baku, żeby odpocząć?” - zaczepił go kolejny z żurnalistów. Szwarga nie stracił rezonu. - Jeżeli ten odpoczynek da nam awans, to tak – odpowiedział krótko, wpędzając pytającego w jeszcze większą frustrację.