Tego półfinału miało w ogóle nie być. Bayern miał przegrać ćwierćfinał z Arsenalem, a Real Madryt z Manchesterem City. Na Allianz Arena doszło jednak do klasyku europejskiej piłki, który miał znakomitą oprawę. Już przed meczem Thomas Mueller namawiał wszystkich kibiców do ubrania się na czerwono. Fani nie zawiedli, czerwonością kipiało na trybunach, które przed pierwszym gwizdkiem w efektownym stylu uczciły pamięć zmarłego w styczniu Franza Beckenbauera.
Na zielonej murawie również się paliło. Bayern naciskał, ale pierwsze "konkrety" zaserwowali widzom goście. Perfekcyjne prostopadłe podanie wzdłuż osi boiska od Toniego Kroosa otrzymał Vinicius Junior. Brazylijczyk w sytuacji "sam na sam" z Manuelem Neuerem nie zawiódł. W 24. minucie dał prowadzenie Realowi, a w 83. minucie w kolejnym pojedynku z niemieckim bramkarzem dał remis. Vini wykorzystał rzut karny, wcześniej mając spory udział w akcji, która tą jedenastkę Realowi dała.
Bayern miał swój kapitalny czas na początku drugiej połowy. W 53. minucie gola na 1:1 strzelił Leroy Sane. Reprezentant Niemiec huknął z prawego narożnika pola karnego w kierunku bliższego słupka, zaskakując tym Andrija Łunina. Cztery minuty po trafieniu Sane - do siatki trafił Harry Kane. Anglik pewnie wykorzystał rzut karny.
W stolicy Bawarii padł więc remis 2:2. Już 8 maja rewanż na Santiago Bernabeu. W środę (1 maja) drugi półfinał Champions League, BVB zmierzy się z PSG.