Koniec mundialu początkiem afery
Reprezentacja Polski z mundialem w Katarze pożegnała się w 1/8 finału, przegrywając 1:3 z Francją. Po powrocie zawodników do kraju wybuchła jednak afera związana z rzekomą premią w wysokości 30 mln zł, którą naszej kadrze obiecał premier Mateusz Morawiecki. Choć ostatecznie nic z tego planu nie wyszło, zdecydowana większość społeczeństwa była oburzona faktem, że w obliczu rosnącej inflacji rząd zaplanował przekazanie piłkarzom tak ogromnej sumy pieniędzy. Tym bardziej, że PZPN za awans biało-czerwonych do najlepszej szesnastki turnieju otrzyma od FIFA blisko 18 mln zł. Duża część tej sumy trafi do piłkarzy.
Chorwaci stawiani za wzór. Słusznie?
Wiele osób w dyskusji dotyczącej premii odwoływało się do Chorwatów. Szeroko cytowane były także rzekome słowa Luki Modricia, który mówił, że „ten, kto weźmie choćby jedną kunę" nie ma prawa grać w drużynie narodowej. Jak się okazuje, nie jest to do końca prawda. O szczegółach opowiedział w rozmowie z portalem „Sportowe Fakty” korespondent portalu gol.hr w Katarze – Ivica Medo. - Zawodnicy dostają premię od FIFA, którą dzielą ze związkiem. Kiedy zdobyli drugie miejsce na mundialu w Rosji prawdopodobnie 50 procent poszło do graczy, a druga połowa do federacji. Później piłkarze, trenerzy, a także cały sztab, włącznie z fizjoterapeutami, podzielili to między siebie – podkreśla. - Zawsze piłkarze dają coś na pomoc humanitarną. Jednak wątpię, żeby to były całe pieniądze. Nie jest jeszcze powiedziane, jak będzie za wynik na tym mundialu. Za kwalifikacje związek dostał 60 proc., a piłkarze 40. Za MŚ w Rosji było już jednak pół na pół, więc nie wiadomo, jak będzie za mundial w Katarze – tłumaczy.
Ogromna wpadka Hiszpanów. Tak napisali o Robercie Lewandowskim, zapomnieli o ważnym fakcie
Pieniądze od rządu? Niemożliwe!
Ivica Medo jest też nieco zdziwiony sytuacją, która panuje w ostatnich dniach w Polsce. Jak podkreśla, w jego kraju taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. - Nigdy chorwacki związek za wyniki nie dostał pieniędzy od państwa. Inne sporty tak, zwłaszcza te olimpijskie otrzymują dofinansowanie. U nas patrzy się na to tak, że piłkarze wystarczająco dużo zarabiają w klubach, więc nie potrzeba, żeby państwo im jeszcze coś dorzucało – zakończył.