Kiedy tylko ogłoszono, że organizatorem MŚ w 2014 roku będzie Brazylia, reprezentacja tego kraju z miejsca stała się murowanym faworytem do sięgnięcia po złoto. Tak naprawdę „Canarinhos” w gronie głównych pretendentów stawiani byli co cztery lata, ale tym razem sytuacja była inna. Jako gospodarz mieli bowiem „obowiązek” zadowolić swoich kibiców, nie tylko sięgając po tytuł, ale robiąc to w sposób efektowny. Prowadzeni przez młodziutkiego wówczas Neymara, który w najbliższym czasie miał zdetronizować Leo Messiego i Cristiano Ronaldo na szczycie najlepszych piłkarzy na świecie.
Gospodarze turnieju nie prezentowali się jednak tak, jak oczekiwali tego ich kibice. Już na inaugurację „Canarinhos” dość szczęśliwie pokonali Chorwację 3:1. Niewykluczone, że tej wygranej w ogóle by nie było, gdyby nie kontrowersyjny rzut karny, podyktowany przez japońskiego arbitra przy stanie 1:1. Potem Brazylijczycy zremisowali jeszcze bezbramkowo z Meksykiem i pokonali 4:1 Kamerun, co dało im zwycięstwo w grupie. W 1/8 finału ich rywalem byli Chilijczycy, którzy dzięki ambitnej postawie byli w stanie zremisować, doprowadzając tym samym do serii rzutów karnych. Tam lepsi okazali się podopieczni Luiza Felipe Scolariego, którzy w ćwierćfinale spotkali się z Kolumbią. Był to zresztą bodaj najlepszy mecz Brazylii na tym turnieju, wygrany 2:1 po golach Thiago Silvy i Davida Luiza. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść…
8. lipca 2014 roku, Estadio Mineirao w Belo Horizonte i jedna z największych klęsk Brazylii w całej historii występów na MŚ. Wszyscy kibice z Kraju Kawy podchodzili do tego spotkania z ogromnymi nadziejami, które jednak bardzo szybko zostały zdeptane przez Niemców. Jako pierwszy do siatki Julio Cesara trafił Thomas Mueller, ale to co stało się między 23. a 29. minutą już na zawsze zapisało się w piłkarskich annałach. Gole zdobywali wówczas Miroslav Klose, dwukrotnie Toni Kroos oraz Sami Khedira, dając swojej drużynie pięciobramkowe prowadzenie do przerwy! Po zmianie stron dzieła zniszczenia dwoma golami dopełnił Andre Schuerrle, a jedyną bramkę dla „Canarinhos” zdobył w samej końcówce Oscar.
Brazylia zalała się łzami. Na trybunach widać było zrozpaczonych fanów „Canarinhos”, którzy płakali niezależnie od wieku. Równie zdewastowani psychicznie wydawali się być sami piłkarze, których kilka dni później czekał jeszcze mecz o brązowy medal. Podopieczni Scolariego nie byli jednak w stanie oczyścić głów po niedawnej klęsce i bardzo łatwo przegrali to spotkanie 0:3, ostatecznie kończąc turniej poza podium. Choć od meczu przeciwko Niemcom mija dziś 8 lat, rany po tych wydarzeniach wciąż nie zdążyły się zabliźnić. Wydaje się zresztą, że wspomnienie o tym spotkaniu będzie dla brazylijskich kibiców bolesne jeszcze przez długi, długi czas.