Super Express: - Z wiadomych względów zacznę od bramkarzy w ekipie na mundial. Jadą trzej najlepsi w Polsce?
Jerzy Dudek: - W momencie, gdy doszło do zmiany Bartka Drągowskiego na Kamila Grabarę, to tak. Uważałem wcześniej, że będzie dużym nietaktem niepowołanie bramkarza, który w ostatnim pół roku zbierał najlepsze noty, może nawet wyższe niż Wojtek Szczęsny. Ale widocznie los czuwał nad Grabarą, albo z drugiej strony - pecha miał Drągowski i to Kamil ostatecznie jedzie na mundial. Co do powołań lub ich braku dotyczących całej kadry: nie było tak spektakularnych decyzji, jak choćby na mundial w 2006 roku za trenera Janasa, bo ci co teraz się nie dostali, nie grają pierwszych skrzypiec w kadrze, jak było wtedy.
- Czy selekcja przed mundialem nie trwała za długo i mamy wykrystalizowany skład na pierwszy mecz?
- Od początku mundialu powinniśmy wiedzieć, jak chcemy grać i to powinien wiedzieć trener. Wszyscy mówili o grze trzema środkowymi obrońcami i pod ten system powinniśmy wystawiać zawodników, a my w każdym meczu graliśmy inaczej i był miszmasz. Dlatego dziś są dywagacje, bo nie wiemy, jak zagramy. Myślę, że nawet zawodnicy na kilka dni przed mundialem nie wiedzieli, czy zagramy trójką czy czwórką w obronie. Po tylu meczach w Lidze Narodów powinien być jakiś zarys, a wątpliwości dotyczyć jednej czy dwóch pozycji, bo są problemy choćby ze stoperami, ale system powinien funkcjonować. Moim zdaniem go nie ma i jest więcej obaw niż pewników, ale może to dobrze, bo czasami, gdy są obawy, to coś się wykreuje. Tak było przed barażem ze Szwecją, kiedy Paulo Sousa uciekł i nas zostawił.
- Uważa pan, że wyjdziemy z grupy?
- Uważam, że wyjdziemy, choć jest dużo obaw. Obrona nie funkcjonuje, bo nie tylko, że Kamil Glik nie gra, ale nie trenował przez dwa miesiące, a również Bednarek prawie nie gra. To są dwaj kluczowi piłkarze, a teraz się cieszymy i szczycimy, że mamy Jakuba Kiwiora na tej pozycji, który raptem zagrał 5 meczów w reprezentacji i na nim mamy oprzeć fundament. Pewne rzeczy są zachwiane. Nie ma jasności co do pozycji Grześka Krychowiaka, który moim zdaniem najlepiej wygląda na pozycji nr 8. Jeśli selekcjoner widzi go na środku obrony, jest to eksperyment i w dalszym ciągu sam nie wie jeszcze, jak zagramy. Patrząc jakie mamy problemy w defensywie, to powinniśmy wrócić do ustawienia z czterema obrońcami.
- To skąd u pana optymizm, że wyjdziemy z grupy?
- Selekcjoner nas uspakaja, że wszystko jest pod kontrolą, ale nie mamy innego wyjścia, jak mu wierzyć. Reprezentacja jest naszym dobrem narodowym, a patrząc na problemy innych, to Meksyk ma większe od nas. Układ meczów mamy bardzo korzystny. Warunki klimatyczne mnie nie przerażają i tym się nie martwię. Widziałem parę meczów w Arabii Saudyjskiej i ich tempo jest jak w oldbojach, bo jakie może być gdy gra się w temperaturze 38 stopni? A o wyniku często decydują umiejętności indywidualne piłkarzy. Liczę na to, że nie przegramy z Meksykiem, wygramy z Arabią Saudyjską i przy dobrym układzie nie przegramy z Argentyną, bo remis może jej zapewnić pierwsze miejsce. Chciałbym takiego scenariusza.
- Myślę, że wielu polskich kibiców by chciało...
- Mamy wielu dobrych zawodników w ofensywie, ale nie potrafimy tego wykorzystać. Mówił o tym trener Sousa, mówią inni fachowcy. Mimo wszystko liczę, może trochę na zasadzie życzeniowej, że Lewy strzeli w tych mistrzostwach trzy gole, bo musi ukoronować swoją karierę w reprezentacji choćby wyjściem z grupy. Zespół musi mu w tym pomóc. Wierzę, że młodzi jak Sebastian Szymański robiący furorę w Holandii, i mający swój najlepszy czas w karierze Piotrek Zieliński mu pomogą.