- Słodko-gorzki mundial. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy, ale można było grać oczywiście lepiej. Nie W 1/8 finału graliśmy z wyśmienitym rywalem. Staraliśmy się zagrać inaczej niż w ostatnich meczach i myślę, że długimi momentami to się udawało. Były sytuacje, pomyślałem, że naprawdę można ich ukłuć. Ale ostatecznie przegraliśmy - powiedział w strefie wywiadów dziennikarzom obrońca reprezentacji Polski Kamill Glik.
- Zamiast schodzić na przerwę z prowadzeniem 0:1, schodziliście przegrywając 0:1.
- W meczu z Arabią mieliśmy trochę więcej szczęścia, z Francją było go mniej. Ale każdy mecz pisze swoją historię.
- Jak widzisz przyszłość tej drużyny?
- Nie ja jestem od decydowania. Chcemy grać jak najładniej, żeby cieszyć nie tylko kibiców, ale i siebie. Czasami się to udaje, czasami nie. Chcieliśmy w meczu z Francją sprawić sobie dużo przyjemności, po części to się udało. Graliśmy lepiej niż w ostatnich meczach, ale ostatecznie nie udało się wygrać.
- Będziesz dalej grał w reprezentacji?
- Zobaczymy, co się wydarzy. To nie jest moment na podejmowanie takich decyzji. Jest trener, prezesi, zobaczymy, co się wydarzy.
- Robert Lewandowski mówił, że źle jest, jak drużyna tylko broni, bo wtedy ciężko o dobre czucie piłki. Też tak to widzisz?
- Nie jestem trenerem, nie znam się za bardzo na taktycznych zagrywkach. Oczywiście Robert jak najbardziej ma rację, że w pewnych momentach powinniśmy grać odważniej i mieliśmy dużą szansę na to, żeby do przerwy schodzić z boiska z prowadzeniem. Nie udało się i później poszło to w drugą stronę.
- Nie brakowało wam radości z gry w tych meczach grupowych?
- Mieszane uczucia, bo gdybyśmy grali i ładnie, i skutecznie to pewnie bylibyśmy jednym z faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. A takim nigdy nie byliśmy. Czasami gramy zbyt defensywnie, a czasami daliśmy ponieść się emocjom.
- Pytanie też, czy stać nas, by na dużych turniejach grać ofensywnie i wygrywać z silnymi rywalami.
- Mieliśmy epizody, ale gdybyśmy strzelili gola na 1:0 to Francuzi by nie tyle nabrali większego szacunku, ale pomyśleli, że trzeba wziąć się w garść, bo nie jest tak kolorowo, jak oni sobie zakładali.
- Powspominaliście z Kylianem Mbappe stare, dobre czasy z Monaco?
- Rozmawialiśmy dwa czy trzy dni temu przez telefon. Kolegujemy się, znamy, mamy dobre wspomnienia. Dziś Kylian jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym napastnikiem na świecie i będę mu kibicował.