60 tysięcy widzów na stadionie Al-Bayt, setki milionów widzów przed telewizorami i spektakl, który jest zagadką. Katar to debiutant w imprezie tej rangi. Intensywne i kosztowne przygotowania sportowe nie skłaniają ku stwierdzeniu, że gospodarze okażą się „czarnym koniem”, jak w MŚ'2015 w piłce ręcznej, kiedy drużyna oparta na naturalizowanych szczypiornistach z zagranicy wywalczyła srebro. No chyba że – jak chcą plotki, które kilkadziesiąt godzin temu zaszokowały futbolowy świat – gospodarze postanowili pójść na skróty...
Wydaje się jednak, że sukces Katarczyków na parkietach do piłki ręcznej jest scenariuszem nie do powtórzenia na murawach, a nazwiska rodzimych katarskich gwiazd – jak choćby Almoez Ali – nie utrwalą się pamięci kibiców w innych krajach. Co prawda cztery lata temu w jedynej katarsko-ekwadorskiej rywalizacji (4:3) tenże zawodnik strzelił dwa gole, ale o powtórkę będzie trudno. Latynosi, którzy zmagania eliminacyjne w strefie CONMEBOL zakończyli na czwartym miejscu, notując na koncie m.in. remisy z Brazylią i Argentyną, w sześciu ostatnich meczach (kontrolnych) grali „na zero z tyłu”!
Kolega Jakuba Modera wart wielkich pieniędzy
Atutem Ekwadorczyków w pierwszym – i w kolejnych meczach – ma być młodzieńcza fantazja. To druga najmłodsza ekipa mundialu, którą do ewentualnego sukcesu wieść powinien Moises Caicedo. Miał niespełna 19 lat, gdy – dzięki golowi z Urugwajem – został pierwszym strzelcem bramki w eliminacjach MŚ w Ameryce Południowej urodzonym w XXI wieku. Dziś jest o dwa lata starszy, a w swym CV ma już 25 reprezentacyjnych gier (i dwa gole). Pół roku temu to właśnie ten piłkarz – wyceniany dziś przez futbolowych ekspertów na 40 mln euro – wypełnił lukę w środku pola Brighton&Hove po dramacie Jakuba Modera, którego na wiele miesięcy z gry (i z mundialu) wyłączyła kontuzja.
Mecz Katar – Ekwador rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.00. Poprowadzi go Włoch Daniele Orsato, a jednym z sędziów pracujących z systemem VAR będzie Tomasz Listkiewicz.