Ale przyszedł do nas. I choć wyglądał na przybitego i po prostu zmęczonego psychicznie tą całą sytuacją, to cierpliwie odpowiadał. „To boli. Chcę o tym zapomnieć” – mówił, a z tych słów wyczuć można było ogromny żal i smutek. Bo Lewandowskiemu jak mało komu na tej reprezentacji zależy, a świetna obrona Ochoi była dla niego jak cios prosto w serce. Dla kibiców również.
Pewnie są tacy, którzy mają pretensje do Roberta. OK, w kluczowym momencie zawiódł. Bezsprzecznie. Ale dlaczego mamy taką krótką pamięć, że widzimy tylko to, co stało się w ostatnim meczu? Wojciech Szczęsny słusznie stwierdził, że Lewandowski przepraszać nikogo nie musi, bo przecież dzięki niemu w ogóle mogliśmy na ten mundial pojechać.
Podobno już w szatni Lewandowski oglądał powtórki tego karnego. Analizował, zastanawiał się, szukał błędu. Jednego jestem pewien. Jeśli Polakom przydarzy się okazja strzelania kolejnego karnego w Katarze, powinien zrobić to Lewandowski. I wtedy już będzie gol.