Do Chorzowa przyjeżdżało wielu skautów, których ściągała wieść, że w Akademii Ruchu pojawił się bramkarski diament.
Kamil Grabara o Liverpoolu
- Pierwszy zaczął mnie obserwować Manchester City, potem dołączyły United i Liverpool. Wybrałem ten ostatni, między innymi dlatego, że "The Reds" pokazali mi, jak bardzo im na mnie zależy. Przed podpisaniem kontraktu obejrzałem jeszcze klub i jego zaplecze, spotkałem się z trenerem Kloppem i szkoleniowcem bramkarzy. Ta wizyta utwierdziła mnie w przekonaniu, że to Liverpool powinien być moim nowym klubem - mówi nam Grabara, za którego Anglicy zapłacili.
No właśnie, tu pewności nie ma. Polskie media pisały o kwocie sięgającej miliona funtów, a angielskie pisały o 200 tysiącach. Tak czy inaczej o Grabarze było głośno i jeszcze nieraz będzie.
- Jeśli chodzi o mój kontrakt indywidualny, to pieniądze nie miały znaczenia. Do Liverpoolu poszedłbym nawet za 100 funtów miesięcznie. Bo dałbym sobie tu radę nawet z taką kasą, ponieważ klub dba o mnie, mieszkam u angielskiej rodziny, codziennie czeka na mnie taksówka, która zawozi mnie na treningi. Dopóki nie skończę 18 lat, mam również prawo do nielimitowanych przelotów do domu. Za wszystko płaci klub - mówi nam reprezentant Polski do lat 17.
Na razie Grabara jest zawodnikiem drużyny młodzieżowej "The Reds", ale często trenuje z pierwszym zespołem.
- Na zajęciach spotykam gwiazdy, ale nikt nie traktuje mnie z wyższością. Trener Klopp? Superczłowiek. Chyba dzięki chłopakom z Dortmundu zna trochę polski? Jest tu zwyczaj, że na urodzinach kolegi inni składają mu życzenia w swoim języku. Gdy Simonowi Mignoletowi śpiewałem "Sto lat", to widać było, że Klopp wie, o co chodzi - uśmiecha się Grabara, który jest drugim polskim bramkarzem w Liverpoolu po Dudku.
- Dudka na Anfield pamiętają, ale nie będę opowiadał, że tu się żyje przeszłością. Walczymy o czołowe miejsca w Anglii, gramy w Lidze Europy. To wielki klub skupiony na teraźniejszości i przyszłości - mówi Grabara, który na swoim profilu w i nternecie ma opis "kandydat na bramkarza".
- Bo tak jest. Dopiero gdy zadebiutuję w pierwszym zespole Liverpoolu, będę mógł o sobie powiedzieć bramkarz, ale i tak przez małe "b". A bramkarski idol? Nie mam konkretnego. A może w przyszłości ktoś przyjrzy się mojej drodze i powie, że chce być jak Grabara?