Dudek rozłożył w ogrodzie zgromadzone przez siebie koszulki i trzeba przyznać, że widok jest imponujący. - Już od dawna chciałem zrobić z nimi porządek, powyciągać z toreb, posegregować, co cenniejsze wsadzić w ramy - mówi nam 60-krotny reprezentant Polski. - Samo rozkładanie na trawie zajęło mi 3,5 godziny. Część już wcześniej poszła na aukcje, ponad 20 zabrał mój syn, ale wciąż mam ich około 160 - tłumaczy były bramkarz. Najciekawsza jest historia koszulki Dudka z finału Pucharu Ligi Angielskiej, kiedy The Reds pokonali Manchester United 2:0.
Jerzy Dudek: Złotą Piłkę dostał najlepszy i najładniejszy piłkarz [WYWIAD]
- Ukradziono mi ją w trakcie włamania do mojego domu w Anglii. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie Robbie Fowler, jeden z najlepszych strzelców w historii Liverpoolu. Powiedział, że jest w pubie i jakiś koleś próbuje sprzedać taką koszulkę. Robbie chciał się upewnić czy to ta, która mi zginęła. Powiedziałem, że tak i żeby koniecznie ją odkupił. Fowler się zaśmiał i mówi: "Jak to k... odkupił? Zaraz ją będziesz miał bez odkupowania". Doszło do awantury, bo paser nie chciał oddać zdobyczy. Fowler wytłumaczył mu w końcu... pięścią, że jednak powinna wrócić do właściciela. Tamten się odgrażał, że wróci z kolegami, ale Fowlera tylko tym rozbawił. No bo w Liverpoolu Robbie na pewno miał więcej kumpli niż tamten - opowiada Dudek, przyznając, że w kolekcji są też inne "białe kruki". - Moje koszulki z pierwszych meczów z Feyenoordu, Liverpoolu i Realu, z finału Ligi Mistrzów, trykoty gwiazd Realu i wielu znanych przeciwników jak Ronaldinho, Thierry Henry czy Dennis Bergkamp. Do dziś nie mogę się nadziwić rozmiarowi Petera Schmeichela. To największa koszulka, jaką posiadam. Nawet go zapytałem o to kiedyś. Wytłumaczył mi, że zakładał największą z możliwych, bo w Anglii było mu zimno i zawsze coś pod nią wkładał. A po drugie, chciał... deprymować napastników, w ogromnej bluzie wydawał się im jeszcze większy niż w rzeczywistości - opowiada Dudek, który kilka dni temu przeznaczył jedną ze swoich cenniejszych koszulek na aukcję.
Jerzy Dudek wspomina Gerrarda: Prawie doszło do bójki
- To był mój trykot z finału Pucharu Króla, z podpisami piłkarzy Realu. Przyjemnie się zdziwiłem, bo na balu charytatywnym u państwa Dutkiewiczów we Wrocławiu została wylicytowana za 109 tysięcy złotych przez czterech chłopaków, fanów Realu, którzy prowadzą wspólnie firmę.