"Super Express": - Którym bramkarzem w hierarchii klubu obecnie jesteś?
Kamil Grabara: - Trudno powiedzieć. Rywalizacja trwa, dwóch moich kolegów ma urazy i nie może grać (Karius i Ward - red.). Myślę, że im bliżej startu sezonu, to sytuacja będzie się wyjaśniała. Jestem bardzo zadowolony, że byłem z zespołem na obozie w Azji, a teraz jestem w Niemczech. Dodało mi to pewności siebie i lepiej poznałem piłkarzy z pierwszego zespołu.
- Niektórzy mówią, że trener Juergen Klopp ma słabość do Polaków z racji wspólnej pracy w Borussii. Odczuwasz to?
- Nie odczuwam, trener traktuje mnie jak innych. Pracuję bardzo ciężko, bo wiem, po co tu jestem. Trafiłem tutaj ponad 1,5 roku temu, mając 17 lat. Były trudne chwile i zdarzają się do tej pory, bo mieszkam sam, bez rodziny. Ale Liverpool to wielka szansa dla mnie i staram się ją wykorzystać. Będę w przyszłości numerem 1 w tym klubie.
- Czy Klopp na treningach woła do ciebie po polsku "Rusz dupę", jak do Piszczka, Kuby i "Lewego" w Borussii?
- Nie. Widocznie ruszam się, jak należy (śmiech).
- Narobiłeś ostatnio szumu na Twitterze jednym swoim wpisem - "Dobrze że ruszyła Ekstraklasa, można podziwiać kwiat bramkarstwa". Oddźwięk był w większości negatywny...
- Traktuję Twittera jako sposób kontaktu z innymi, ale w formie zabawy czy rozrywki. Uważam, że nikogo tym wpisem nie obraziłem. Jeśli ktoś te słowa tak odebrał, to może poczuł, że są kierowane do niego.
- Z bramkarzy Ekstraklasy odpowiedział ci chyba tylko Seweryn Kiełpin (Wisła Płock, red).
- No właśnie, chyba ten wpis wziął za bardzo do siebie.
- Jaka będzie twoja przyszłość?
- Jeszcze nie wiem. Biorę pod uwagę zarówno to, że spędzę go w Liverpoolu, jak również, że zostanę wypożyczony do jakiegoś klubu Championship, żebym mógł się ogrywać. Trenerzy zdecydują, co będzie lepsze dla mnie.