David Moyes, Everton

i

Autor: East News

Manchester United - Liverpool 0:3! 'Diabły' bez ognia, 'The Reds' w drodze po tytuł!

2014-03-16 17:54

Jesteśmy ciekawi kolejnej wymówki Davida Moyesa. Następnego błyskotliwego wytłumaczenia prawdziwej klęski. Manchester United w starciu z Liverpoolem bowiem nie istniał. Nie atakował, nie bronił i nie przeszkadzał. Trzy bramki w siatce De Gei to najmniejszy wymiar kary. Czy może być jeszcze gorzej?

Tak słabych 'Czerwonych Diabłów' nie pamiętamy. Co prawda nawet w tym sezonie podopiecznym Davida Moyesa zdarzało się kompromitować, ale do tej pory wydawało się, że są pewne elementy, które na Old Trafford działają. W tej chwili takiej pewności już nie mamy. Robin Van Persie zapomniał jak się strzela, Wayne Rooney przeistoczył się w typowego angielskiego krzykacza [nie mylić z piłkarzem, krzykacz to niewychowany negocjator, z którym arbiter akurat dyskutować nie chce], a betonowa niegdyś defensywa przypomina mur po wybuchu ładunku wybuchowego - dziur jest tyle, że momentami przeciwnik traci orientację, nie wiedząc, w którą w danym momencie wbiec.

>>>Hit za hitem w Premiership! Po Manchesterze czas na Londyn!

O linii pomocy nie wspominamy. Nie chcemy sprawdzać ile kosztowali w sumie Carrick i Fellaini, ale podejrzewamy, że za podobną kwotę Real Madryt sprawił sobie Modrica. A porównywać nie ma czego: jeden Chorwat zrobiłby na murawie więcej niż wymieniona wyżej dwójka. O stanie psychicznym Anglika najlepiej świadczy sytuacja w końcówce: wyciął w polu karnym równo z trawą Sturridge'a, po czym ruszył do arbitra z pretensjami. Karnego akurat w danym momencie nie było, więc powód irracjonalnej reakcji reprezentanta Anglii pozostanie jego tajemnicą.

A Liverpool znowu zachwycił. Duet Sturridge - Suarez okazał się niezatrzymywalny, a dwie wykorzystane 'jedenastki' Gerrarda tylko potwierdziły doskonały występ lidera 'The Reds'. Na Anfield od lat czekają na tytuł mistrzowski i chyba coraz realniejsze wydają się zapytania: jak nie teraz, to kiedy? Ekipa Rodgersa gra najlepszy futbol na Wyspach i jeśli piłkarzom Manchesteru City nie wróci ochota do gry, ich marzenia mogą się ziścić.

>>>Kim jest Flavia Penetta, najbliższa rywalka Agnieszki Radwańskiej?

Pozostają kontrowersje. Liverpool dostał trzy karne, dwa wykorzystał, ale arbiter nie ustrzegł się błędów: przede wszystkim gościom należała się przynajmniej jeszcze jedna 'jedenastka' - o ile nie więcej - a zagadką pozostaje też jakim cudem 90 minut wytrzymał na boisku Rafael. Najpierw wyciął Gerrarda, chwilę potem zaliczył rękę w polu karnym, w drugiej połowie kosił aż miło i chyba tylko litość arbitra sprawiła, że Brazylijczyk nie powędrował drogą Vidica.

Co dalej? Moyes zaufanie trybun stracił już dawno, ale przed końcem rozgrywek nie powinien stracić roboty. Cel przed Szkotem jest jeden: nie skompromitować się w starciu z Olympiakosem. Gorsza przyszłość wydaje się czekać piłkarzy: kampania nawołująca do pozostawienia Toma Cleverleya w czerwcu w Anglii trwa w najlepsze, a przecież nie on akurat jest najbardziej winny. Co z Carrickiem, Rooneyem czy Van Persiem?

Najnowsze