27-letni snajper strzelał gole w każdym spotkaniu tegorocznych rozgrywek Carling Cup. Udawało mu się to w kolejnych meczach z Newcastle United, FC Liverpool, Watford oraz Burnley. Jeśli znajdzie także drogę do siatki "Czerwonych Diabłów", stanie się pierwszym w historii piłkarzem "Kogutów", któremu udała się ta sztuka. Sam piłkarz przekonuje, że nie myśli o osiągnięciach indywidualnych.
-
Najważniejsze to wyjść na boisko i obronić trofeum - wyjaśnił. - Jeśli
przy tym strzelę bramkę, będzie to tylko dla mnie dodatkowa radość.
Kluczowe jest jednak pokonanie Manchesteru - dodał.
Pawliuczenko przyszedł na White Hart Lane ze Spartaka Moskwa jako
zastępca dla sprzedanego do "Czerwonych Diabłów" Dymitara Berbatowa.
Zawodnik przyznaje, że przyzwyczajenie się do gry na Wyspach zajęło mu
trochę czasu.
- Oczywiście styl gry, który do tej pory znałem, był
zupełnie różny od tego, który zastałem w Tottenhamie. Cieszę się, że
kibice cierpliwie czekali, aż przekonam ich do swoich umiejętności -
wyjaśnił. - Tegoroczne rozgrywki Carling Cup są dla nas bardzo
szczęśliwe i mam nadzieję, że fortuna nie opuści nas także w czasie
finału z Manchesterem United. Bardzo chcemy zdobyć ponownie to trofeum.
Jesteśmy to winni naszym fanom, którzy są z nami w trudnych momentach.
Odpłacenie się im zdobyciem Pucharu Ligi będzie naprawdę czymś
wyjątkowym - oświadczył.
W ostatnim tygodniu rosyjski napastnik narzekał na uraz pachwiny i
trenował indywidualnie. Jak sam zapowiada, chce jednak wystąpić w
finale. W meczu tym menedżer Harry Redknapp prawdopodobnie zastosuje
taktykę z pięcioma pomocnikami, a Pawliuczenko o miejsce samotnego
napastnika będzie musiał powalczyć z Darrenem Bentem.