Polski bramkarz Arsenalu Londyn Wojciech Szczęsny złapie Sroki za ogon

2010-10-27 8:00

- Nie trzeba mnie ani pobudzać, ani uspokajać. To dla mnie wielka szansa. Muszę nie tylko potwierdzić, że na nią zasługuję, ale także tak zagrać, aby pojawiły się kolejne. A marzy mi się występ w Lidze Mistrzów - mówi nam Wojciech Szczęsny (20 l.), który dziś stanie w bramce Arsenalu Londyn w meczu z Newcastle Utd, w ramach IV rundy Pucharu Ligi Angielskiej.

To będzie dopiero drugi oficjalny mecz Polaka w pierwszym zespole "Kanonierów". Debiutował we wrześniu 2009 roku, także spotkaniem w Pucharze Ligi Angielskiej.

- Wygraliśmy 2:0 z West Bromwich, a ja zachowałem czyste konto - przypomina. – Nie nudziłem się, miałem kilka udanych interwencji, obroniłem kilka strzałów.

Polski bramkarz zapewnia, że na walkę z rosłymi napastnikami Newcastle jest przygotowany i na pewno się ich nie przestraszy.

- Jestem silniejszy fizycznie niż rok temu – twierdzi. – Dobrą szkołę angielskiej piłki przeszedłem na wypożyczeniu w trzecioligowym Brentford. Tam w ruch szły łokcie, co chwilę dostawałem kopniaki, ciosy, a to w twarz, a to między żebra… Przeciwko Newcastle będzie podobnie, bo oni w ataku mają „wielkiego” Andy Carrolla. Poza tym jest także Kevin Nolan, znany z tego, że niezbyt miło traktuje bramkarzy. Nastawiam się na bitwę, to będzie dla mnie test - przeczuwa.

Polak sam zwraca uwagę, że przeciwko Newcastle wystąpi po raz pierwszy od… miesiąca.
- Bo ostatnie spotkanie zagrałem właśnie przed miesiącem w rezerwach – podkreśla.

– Wówczas zremisowaliśmy 1:1 z Manchesterem City. Brakuje mi grania, ale wszystkie zaległości nadrobię w spotkaniu z Newcastle. Nie mam wyjścia. Dam radę, będę bronił wszystkie piłki lecące w moim kierunku - śmieje się.

- Tak sobie myślę, że może po dobrym występie ze „Srokami” przyjdzie pora na Ligę Mistrzów? Awans do kolejnej rundy tych rozgrywek jest już niemal pewny. Wystarczy wygrać z Szachtarem Donieck. W poprzednich latach zawsze było tak, że w takiej sytuacji menedżer stawiał na młodych - przypomina.

Przed sezonem o Szczęsnego pytało kilka klubów Championship. Jednak władze klubu uznały, że Polak będzie potrzebny w Arsenalu Londyn.

- Najbardziej konkretna i najlepsza była propozycja Leeds United. Akurat awansowali na zaplecze Premier League i szukali bramkarza. Dawali gwarancję gry w pierwszym składzie. Proponowali wypożyczenie na sześć miesięcy - wylicza.

Szczęsny pnie się zatem w hierarchii bramkarzy Arsenalu. Pomogła mu kontuzja Manuela Almunii. Teraz młody Polak jest zmiennikiem Łukasza Fabiańskiego.

- Od miesiąca jeżdżę na mecze z pierwszym zespołem. Zanosi się, że ten stan potrwa dłużej, bo Almunia ma problemy z łokciem – zaznacza.

- Trenuję z "Fabianem", robimy sobie nawet takie rozgrzewki, jak kiedyś w Legii i rozmawiamy po polsku. Cieszę się z sukcesów Łukasza, bo należało mu się to. Nie ma między nami zawiści, czy zazdrości. Nie czekam, aby popełnił błąd - zapewnia.

- Okazało się, że mecz z Manchesterem City był pierwszym od stycznia 2010, w którym Arsenal nie stracił gola na wyjeździe. Tym większe uznanie dla "Fabiana", że tak wspaniale spisał się w tym spotkaniu. A mnie wypada podtrzymać tę passę – kończy Szczęsny.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze