Trudno się będzie pozbierać po takim łomocie
Rywale przejechali się bowiem po gospodarzach jak walec! Pielgrzymi przegrali aż 0:5 w 28. kolejce angielskiej Championship. To było bardzo bolesne zderzenie z angielskim futbolem dla polskiego kadrowicza, który tym razem zagrał z lewej strony, jako jeden z trzech środkowych obrońców. Reprezentant Polski rozegrał całe spotkanie.
Tymoteusz Puchacz nie ukrywał zirytowania
Piłkarze Burnley wygraną zapewnili sobie już w pierwszej połowie. Wszystkie gole padły właśnie w tej części. Puchacz po trzeciej straconej bramce nie ukrywał zirytowania. Po kolejnych trafieniach nie mógł uwierzyć w to, w jak łatwy sposób goście dostają się pod bramkę jego drużyny. W pewnym momencie ze złości zakrył twarz rękoma. Trudno się dziwić jego reakcji, bo Burnley nie oszczędzał jego drużyny. Jest ambitny i nie spodziewał się, że Plymouth może przegrać aż tak wysoko.
Plymouth zagra z kandydatmi do awansu
Klub Puchacza musi szybko się pozbierać po tym laniu z Burnley, bo sytuacja w lidze robi się coraz trudniejsza. Zamiast marszu w górę tabeli i wydostania się ze strefy spadkowej jest stagnacja. Plymouth na dobre zakotwiczył na ostatnim miejscu w tabeli Championship (drugi poziom rozgrywek) i strata do bezpiecznej pozycji wynosi już sześć punktów. Czy Pielgrzymi się otrząsną i wygrzebią z dołka? Terminarz jest jednak trudny. W następnej kolejce (25.01) rywalem Pielgrzymów będzie Sunderland, a więc kolejny zespół z czołówki, który celuje w awans do Premier League. Po tej konfrontacji Plymouth zagra z West Bromwich Albion (1 lutego), czyli z kolejną drużyna, która będzie się biła o promocję do elity angielskiego futbolu.
- Tymoteusz Puchacz po trzeciej straconej bramce nie ukrywał zirytowania. Po kolejnych trafieniach nie mógł uwierzyć w to, w jak łatwy sposób goście dostają się pod bramkę jego drużyny. W pewnym momencie ze złości zakrył twarz rękoma.