Sam Allardyce wpadł w pułapkę dziennikarzy brytyjskiego "Daily Telegraph", którzy starają się zwalczać korupcję w futbolu. Pod przykrywką spotkali się ze znanymi osobami związanymi z piłką na Wyspach i proponowali nielegalne posunięcia przy transferach piłkarzy. Dany osobnik miał otrzymać sporą sumkę za pomoc w ominięciu przepisów. Allardyce chętnie służył radą, za co zażądał sobie sporo pieniędzy. Pewnie nieźle się zdziwił, gdy dziennikarze ujawnili taśmy prawdy i szkoleniowiec uświadomił sobie ogromny błąd. Nie dość, że z kasy nici, to jeszcze musiał zrezygnować z posady selekcjonera reprezentacji Anglii. Odszedł za "porozumieniem stron".
Co ciekawe, "Daily Mail" donosi, że Allardyce jednak otrzyma pieniądze. Oczywiście nie z fikcyjnej firmy, a od FA (angielskiej federacji piłkarskiej). Za przedwczesne zakończenie współpracy "Big Sam" otrzyma aż milion funtów! Taki cwaniaczek to nieźle pożyje...