Zidane nie kombinował. Nie chciał bawić się w rewolucyjnego stratega. Wolał postawić na sprawdzone rozwiązania. Ustawienie 4-3-3, stosowane wcześniej regularnie przez Carlo Ancelottiego i oddanie zespołu pod rządy dwójki sprawdzonych pomocników: Toniego Kroosa oraz Lukę Modricia. Obok nich wybiegł też Isco oraz - czego spodziewali się wszyscy - trio BBC: Gareth Bale, Karim Benzema oraz Cristiano Ronaldo. Pewna zmiana zaszła tylko w defensywie, gdzie od pierwszej minuty na murawie pojawił się Dani Carvajal. Zarazem prawdziwe odkrycie nowego trenera - Hiszpan w trakcie 90 minut zrobił pewnie więcej dobrego dla drużyny niż Danilo przez całe drugie półrocze 2015 roku. Walka, dynamika, wola walki, parcie do przodu. Tego do tej pory w ekipie z Madrytu brakowało.
Zidane jako mikst Ancelottiego, Mourinho i Guardioli
Real zagrał jednak inaczej. "Zizou" ponoć długo przygotowywał się do roli szkoleniowca Realu. Podglądał Jose Mourinho, dyskutował z Pepem Guardiolą, a w trakcie dwóch poprzednich sezonów ściśle współpracował też z Carlo Ancelottim. To przyniosło efekt. Pozostawiony pod ochronnym kloszem Florentino Pereza Francuz mógł analizować i szukać optymalnego rozwiązania swojej filozofii gry.
Podstawy, patrząc tylko po meczu z Deportivo? Defensywa podobna do tej, stosowanej przez Mourinho. Proste rozwiązania, presja na rywalu i poszukiwanie okazji do kontrataku. Jakimś cudem Zidane zdołał też przekonać do wysiłku trio BBC. Bale momentami wracał nawet we własne pole karne i ratował kolegów wślizgiem, podobnie jak CR7. To się tyczy zresztą całej jedenastki: przed napastnikami z La Coruni przez pełne dziewięćdziesiąt minut jak grzyby po deszczu wyrastali kolejni defensorzy - często przypadkowi - Realu.
Barcelona - Granada 4:0! Hattrick Lionela Messiego dał katalończykom lidera
Najwięcej zmian zaszło w ofensywie. Madryt chciał show i show dostał. "Królewscy" porzucili schematy rozrysowane przez Rafaela Beniteza. Piłkarza dostali dużo swobody. Pierwszy skorzystał na tym Bale, który szybko zaliczył hattrick i w ostatnich siedmiu meczach "Książe Walii" może się pochwalić wręcz niezwykłym bilansem. Siedmiu meczów i trzynastu goli. W sobotę zawiodła skuteczność Ronaldo, ale naprawił to Benzema, który dorzucił dwa trafienia i w tegorocznej rywalizacji BBC o bramkę wyprzedza katalońskie trio MSN (Messi, Suarez, Neymar). Aktualny wynik, patrząc tylko po meczach w La Liga, to 40:39.
Więcej miejsca znalazło się też dla bocznych defensorów. Tu widać wpływ Pepa Guardioli. Dani Carvajal i Marcelo regularnie dublowali pozycję skrzydłowych, uciekali defensorom rywala i polowali na prostopadłe podania z głębi pola. W kilku przypadkach, po zagraniach Modricia czy Kroosa, spowodowało to sporo zamieszania w szeregach Deportivo.
Pierwszy rekord Zidane'a
Wynik 5:0 poszedł w świat. Debiut Zidane'a wypadł okazale. Real wreszcie zwolnił hamulec ręczny i dał rywalom jednoznaczy sygnał. Wiosną "Królewscy" powinni być groźni. A francuski szkoleniowiec przynajmniej na chwilę zamknął usta krytykom. Bez doświadczenia, bez wyników podczas pracy z rezerwami Realu, ale mimo wszystko w trakcie jednego tygodnia potrafił ugasić pożar w madryckiej szatni.
I kto wie. Może rozpoczął właśnie pisanie kolejnej pięknej historii ze sobą w roli jednego z głównych bohaterów. Legendą Santiago Bernabeu już bowiem jest. Teraz może tylko przebijać sufit i sprawdzać, czy jest jeszcze coś ponad nim. Na razie pobił pierwszy rekord. Od 1959 roku żaden nowy trener Realu nie wygrał swojego debiutanckiego spotkania w La Liga równie wysoko.
Real Madryt - Deportivo La Coruna 5:0 (2:0)
Bramki: Karim Benzema 15, 90, Gareth Bale 23, 49, 63
CR7 picks out Bale who opens up his body & his placement is sublime! 3-0 @ 48mins 9 goals in 7 games for Bale pic.twitter.com/WFZKuf9vBS
— M.A.J (@UltraSuristic) styczeń 9, 2016
VIDEO: Gareth Bale making it 2-0! pic.twitter.com/BWdBD3UQBl
— SocialRMadrid (@SocialRMadrid) styczeń 9, 2016