Mecz od samego początku toczył się w szybkim tempie, więc kibice nie mogli narzekać na poziom widowiska. Mimo wszystko w pierwszej połowie zobaczyliśmy tylko jedną bramkę. W 37. minucie kontrę "Królewskich" wyprowadzoną perfekcyjnie przez Michaela Essiena zakończył płaskim strzałem po ziemi Karim Benzema - golkiper Valencii, Victor Guaita, nie miał przy uderzeniu Francuza zbyt wiele do powiedzenia.
Choć goście mieli sporo sytuacji do umieszczenia piłki w siatce, to ani razu nie udało im się pokonać kapitalnie dysponowanego tego dnia Ikera Casillasa. Krytykowany ostatnio Hiszpan, który w kilku spotkaniach został posadzony przez Mourinho na ławkę, zagrał wreszcie na miarę oczekiwań madrytczyków.
Druga odsłona zawodów wyglądała podobnie do pierwszej. Valencia i Real atakowały, ale "Nietoperze" albo nie potrafiły znaleźć sposobu na Casillasa, albo pudłowały w wyśmienitych okazjach. Najlepszą miał Brazylijczyk Jonas, który po podaniu Soldado miał przed sobą pustą bramkę, a strzelił tuż obok lewego słupka. Niewykorzystane sytuacje lubią się jednak mścić, o czym goście przekonali się ponownie w 73. minucie meczu. Po dośrodkowaniu Fabio Coentrao z lewej strony boiska futbolówkę we własnej bramce umieścił próbujący przeciąć to podanie Andres Guardado. Potem Real mógł jeszcze dobić rywali i załatwić kwestię awansu już w pierwszym spotkaniu, ale dwukrotnie Ronaldo powstrzymał pięknymi interwencjami Guaita.
Real Madryt - Valencia 2:0 (1:0)
Benzema 37', Guardado 73' (gol samobójczy) -