Po upływie trzech miesięcy od pierwszego przedłożenia tych zagadnień ministrowi edukacji, kultury i sportu, nie podjęto żadnych kroków mających na celu rozwiązanie problemów, które trapią piłkę nożną w Hiszpanii" - napisano w komunikacie RFEF po zebraniu zarządu.
Obecnie FC Barcelona i Real Madryt zgarniają około połowy środków z praw telewizyjnych, a druga połowa trafia do reszty zespołów. Co prawda w zeszłym tygodniu hiszpański rząd zdecydował, że połowa pieniędzy zostanie równo podzielona na wszystkie zespoły Primera Division, a pozostała kwota będzie zależna od wyników, ale Hiszpański Związek Piłki Nożnej (RFEF), ponieważ wymienione organy nie brały czynnego udziału w konsultacjach, co ma oznaczać "brak szacunku" ze strony rządu wobec federacji.
Barcelona - Bayern 3:0! Guardiola znokautowany na Camp Nou!
- Problemy z amatorskim futbolem wciąż nie zostały rozwiązane, a ze strony Ministerstwa Edukacji, Kultury i Sportu w ciągu ostatnich trzech miesięcy nie było żadnego zaangażowania w celu znalezienia rozwiązania. Do tego, tak jak inne organizacje, RFEF nigdy nie otrzymało szkicu nowego prawa, chociaż o to prosiliśmy. Dopiero w ostatniej chwili przysłali nam częściowe i niepełne informacje. Takie zachowanie określane jest przez nas jako brak szacunku rządu wobec całego hiszpańskiego futbolu, który od dawna jest ignorowany. Strajk ten obejmuje 600 tysięcy piłkarzy, 30 tysięcy meczów oraz 15 tysięcy amatorskich klubów - czytamy w komunikacie RFEF.
Strajk oznacza, że nie zostaną rozegrane dwie ostatnie kolejki ligowe oraz finał Pucharu Króla. Strajk ogłoszono na czas nieokreślony, jednak w komunikacie federacji zaznaczono, że jest chęć do dalszego dialogu.