Lewemu mocno dostało się za egoizm w akcji z 75. minuty meczu. Chciał strzelić pierwszego gola na Camp Nou od 17 lutego, ale zachował się fatalnie. Ani nie wystawił piłki Raphinhi, ani nie potrafił pokonać Jana Oblaka. Bramkarz Atleti i tak ułatwił zadanie Polakowi, wychodząc poza pole karne. „To niewybaczalne” – ocenił sytuację dziennik „Marca”, jednocześnie zauważając ciut lepszą postawę Polaka niż w ostatnich meczach. „Wciąż brakuje mu jednak uderzenia” – dodali dziennikarze.
Lewandowski w ostatnich dziesięciu spotkaniach tylko w jednym trafił do siatki. Dublet w meczu z Elche (1 kwietnia) to też moment, w którym rozpoczął się strzelecki kryzys. Głośno komentowany fatalny strzał w doskonałej sytuacji z Atletico był jedną z czternastu prób, która w ostatnich tygodniach nie przyniosła efektu. „Najpierw wypracowywał sytuacje Raphinhi i Ferranowi Torresowi. Potem wyszedł z niego jednak egoistyczny duch. Powinien podać Raphinhi, ale chęć przełamania się była dla niego ważniejsza” – znęcali się nad tą akcją dziennikarze „Asa”.
Choć od 5 listopada strzelił tylko 4 gole w 14 występach ligowych, to wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców z 17 trafieniami na koncie. Jego wielki rywal z Realu Madryt – Karim Benzema – strzelił 14 goli w LaLiga. Strata do Polaka niewielka, mając na uwadze fakt, że w tym sezonie zagrał aż o 430 minut mniej. Wyścig po Trofeo Pichichi Lewandowskiego z Benzemą faktycznie jest wyścigiem żółwi. Leo Messi w swoim najlepszym sezonie (2010/11) w Barcelonie miał 17 ligowych goli na koncie już na początku grudnia. Być może to właśnie spodziewany powrót Argentyńczyka do klubu pomoże Lewandowskiemu strzelać więcej goli.
Jacek Magiera pytany o pracę w Rakowie. Krótka i jasna odpowiedź