Z Holandii zaczęły już nadchodzić sygnały, że działacze Nijmegen nie są zadowoleni z Polaka. Jak jest naprawdę? Wyjaśniliśmy sprawę z Hansem van Delftem, prezydentem NEC Nijmegen.
Hans van Delft: - Wiem, o co panu chodzi. Mamy pełne zaufanie do Andrzeja. Przecież to nie jego wina, że był ostatnio kontuzjowany. Jak tylko będzie zdrowy, to jestem spokojny, że szybko zamknie usta wszystkim krytykom.
- Ale przecież od tego czasu ciągle musiał się leczyć. Zdrowy Niedzielan może w lidze holenderskiej sporo namieszać. On będzie królem strzelców całej ligi!
- A dlaczego? Wystarczy popatrzeć na tabelę. Najlepszy Kalou ma 9 goli, a do końca ligi bodaj 25 kolejek. Zdrowy Niedzielan bez trudu może strzelić kilkanaście bramek.
- Nie. Andrzej jest number one, ale cieszymy się, że mamy też Romano Dennembooma. Co więcej, zimą zamierzamy kupić kolejnego napastnika.
- Absolutnie nie. Chcemy grać w europejskich pucharach, a do tego potrzebujemy kilku piłkarzy, którzy potrafią strzelać gole.
- Nie zapomnieliśmy o polskim rynku, ale czasem słyszymy takie ceny, że ktoś chyba myśli, że jesteśmy wariatami.
- Nasza strategia od lat polega na tym, żeby kupić, wypromować i odsprzedać z zyskiem. Nie jest tajemnicą, że działacze Ajaxu Amsterdam cały czas przyglądają się Niedzielanowi. Za dwa lata on może już być albo w Ajaksie, albo w PSV Eindhoven.
- To prawda, mógł się lepiej zareklamować (śmiech). Ale bądźmy poważni, nikt nie ocenia piłkarza po jednym zagraniu. Jest dobry i jeszcze nieraz to pokaże. Może już w niedzielę, w meczu z Vitesse Arnhem. Niech strzeli trzy gole i wtedy nikt nie będzie już gadał, że od lutego nie trafił do siatki.