Nicola Zalewski, Robert Lewandowski

i

Autor: cyfrasport Nicola Zalewski i Robert Lewandowski

Oczami trenerskiej legendy

Antoni Piechniczek chce zarazić polskich kibiców optymizmem. „Mają szansę, by dorównać ekipie Nawałki” [ROZMOWA SE]

2023-11-23 8:51

Zwycięstwem 2:0 z Łotyszami polska reprezentacja zakończyła – generalnie bardzo dla niej trudny i nieudany – rok 2023. Nie udało się Biało-Czerwonym uzyskać bezpośredniego awansu do finałów EURO 2024, spróbujemy się do nich przebić przez marcowe dwustopniowe baraże. Były selekcjoner polskiej kadry, który dwukrotnie wprowadzał nas na mundial, a w Hiszpanii w 1982 roku sięgnął po trzecie miejsce w świecie, w rozmowie z „Super Expressem” dokonał analizy gry zespołu Michała Probierza. Zgodzicie się z jego wnioskami?

„Super Express”: - Jak wyglądał mecz z Łotwą okiem kibica sprzed telewizora?

Antoni Piechniczek: - Zaczęliśmy bardzo dobrze, w dobrym rytmie. Opanowaliśmy sytuację, szybko strzeliliśmy bramkę, czyniąc z rywali tło dla naszych poczynań. Wydawało się – taką miałem nadzieję – że tak będzie wyglądać cały mecz. Po kwadransie jednak wszystko siadło. „Czemu nie idziemy za ciosem?” - zapytałem głośno Sami napytaliśmy sobie biedy, pozwalając rywalom na nabranie odwagi. Parę razy ładnie nas skontrowali, brakło im jedynie kropki nad „i” w postaci gola.

- Dużo mankamentów zobaczył pan w naszej grze?

- Miałbym trzy podstawowe zarzuty do zespołu. Po pierwsze – niewielu widziałem piłkarzy o dużych umiejętnościach indywidualnych, chcących i potrafiących grać dryblingiem. A przykład Nicoli Zalewskiego pokazuje, że to podstawa. Zaliczył trzy asysty w dwóch meczach dzięki świetnemu przygotowaniu biegowemu, dzięki umiejętności krótkiego prowadzenia piłki przy nodze na dystansie 30-40 metrów, i wreszcie dzięki skutecznemu zwodowi, umożliwiającemu oderwanie się od przeciwnika i dokładne dogranie w pole karne. Tej odwagi w grze „jeden na jeden” brakowało mi u innych reprezentantów. Druga kwestia to umiejętność zagrania „z klepki”, a trzecia – wykorzystywanie każdej szansy na zagranie prostopadłej piłki. Tego wszystkiego było za mało w ostatnich meczach.

- Jak to zmienić?

- Trzeba wymagać od piłkarzy odwagi i podejmowania ryzyka!

- W jaki sposób?

- Mądrym słowem, przekazem. W przerwie takiego meczu, jak ten z Łotwą, powiedzieć im: „Nie cieszcie się z tego, że wygrywacie 1:0. Ja się martwię, że nie prowadzicie różnicą czterech bramek”.

- Pozytywy w naszej grze?

- Więcej swobody i pewności siebie w budowaniu akcji od stoperów. Nie drżałem o to, że zgubimy piłkę przed własnym polem karnym i stracimy z tego gola.

- Uważa pan, jak rozumiem, że stosowne umiejętności piłkarskie ta grupa ludzi ma?

- Ma. Trzeba je tylko od nich wyegzekwować.

- Awansujemy na EURO w barażach?

- Wierzę w tę kadrę, finały są w zasięgu ręki.

- Optymistyczny scenariusz. Są – pańskim zdaniem – przesłanki ku temu?

- Mam nadzieję, że Michał Probierz ma taką wiedzę trenerską i takie doświadczenie boiskowe - nie był artystą, ale solidnym rzemieślnikiem; grając na bocznej obronie, potrafił rzucić w pole karne taką piłkę, jak dziś Zalewski - że potrafi reprezentację poustawiać, nadać jej styl.

- A to – jak się patrzy na kilka ostatnich sezonów – jest najtrudniejsze w pracy każdego selekcjonera. Zwłaszcza gdy trzeba do swojej wizji przekonywać gwiazdy. Jak to robić?

- Jak ja jestem trenerem i chcę zaimponować komuś takiemu, jak Lewandowski, który miał takich trenerów jak Klopp, jak Guardiola, jak Flick, to muszę zwrócić jego uwagę na te elementy, na które nie zwracali mu uwagi inni. I muszę mieć odwagę mu je wskazać. „Wiesz, czego ci brakuje? Takich bramek, jak w meczu z Realem w barwach Borussii. Podeszwą cofnąłeś sobie piłkę, lekko pchnąłeś do boku i uderzyłeś” – przypomniałbym mu. I tak jak rozmawiałbym z Lewandowskim, tak zagadywałbym każdego z kadrowiczów z osobna. Trzeba pokazywać każdemu z nich dobre momenty, pozytywne, przybliżać konkretne sytuacje boiskowe. Dlaczego padł gol Frankowskiego? Bo – moim zdaniem – pokazano mu, że powinien pójść swoim skrzydłem na zamknięcie akcji Zalewskiego przeciwległą stroną boiska.

- Kibice zdają się jednak wątpić w ten zespół...

- A ilu wierzyło, że reprezentacja, którą prowadziłem, zdobędzie trzecie miejsce na świecie? Albo w kadrę Nawałki w 2016 roku? A propos. Jej trzon stanowili wówczas Lewandowski, Milik, Grosicki, ale też Piszczek, Błaszczykowski i Krychowiak. I każdy z nich był w dyspozycji pozwalającej na grę – z sukcesami – na najważniejszych imprezach. Dziś z tego topu został „Lewy”, Zieliński i Szczęsny. Michał Probierz musi więc wprowadzać nowych zawodników. Mają szansę, by dorównać ekipie Nawałki, ale… potrzebują impulsu.

- Jakiego?

- Wygranych baraży i przyzwoitego występu w finałach mistrzostw Europy. Kibice psioczą, ale to, że zagramy w barażach, jest dobre z punktu widzenia szkoleniowego, jest dobre dla reprezentacji! Kadrowicze muszą sobie uświadomić wagę tych dwóch spotkań, świetnie się do nich przygotować, a potem – na kanwie tego sukcesu – nabrać pewności siebie i zagrać dobrze na EURO. Ja przynajmniej tak sobie wyobrażam scenariusz na kolejne pół roku.

- Jerzy Engel przekonywał niedawno, że gra trójką obrońców to „nie nasza bajka”. Co pan na to?

- Temat zastępczy, tu bym problemu nie szukał. Trójka stoperów – a kandydaci zawsze się znajdą – to solidniejsze zabezpieczenie środka pola przed naszą bramką, a i możliwość łatwiejszego włączenia się któregoś z nich w wyprowadzenie piłki do ofensywy. Rzecz polega jedynie na odpowiednim przygotowaniu teoretycznym zawodników do takiej gry.

- Robert Lewandowski śrubuje swój rekord liczby trafień dla kadry. Właśnie zdobył 82 bramkę.

- Ucieszyło mnie, że wreszcie strzelił gola, bo przyjęło się ostatnimi czasy, by go publicznie punktować, wyliczać mu kolejne występy bez bramki, w kadrze i w klubie. A przecież o ile w Bayernie miał partnerów – z Thomasem Muellerem na czele – którzy go obsługiwali przez 90 minut, o tyle Barcelonie ma młodzież, która myśli sobie: „Czemu on ma zdobywać po 20 bramek w sezonie z moich podań? Niech strzeli 15, a pozostałe pięć ja zapiszę na swoje konto”. I ci młodzi grają na siebie.

- Jak rozumiem, wciąż potrzebny jest naszej kadrze?

- Nie rezygnujmy z niego. Odrodzi się jeszcze jako snajper. A tak w ogóle dla reprezentacji powinien być jak... Lucjan Brychczy. Niech gra, póki ma siły i chęć. A potem – jak „Kici” – niech i do „sześćdziesiątki” siedzi na ławce i podpowiada każdemu selekcjonerowi.

Antoni Piechniczek

i

Autor: Cyfrasport Antoni Piechniczek
Sonda
Czy reprezentacja Polski awansuje na EURO 2024?
Jan Tomaszewski grzmi na reprezentację
Najnowsze