"Super Express": - Trafił pan do Jagiellonii z MLS. Dlaczego zdecydował się pan na tak nietypowy ruch?
Leon Flach (pomocnik Jagiellonii): - Nie ukrywam, że mistrzowie Polski bardzo o mnie zabiegali. Mimo sporej odległości dzielącej Europę i USA śledziłem wydarzenia na europejskich boiskach i nie dało się nie dostrzec, ani nie docenić postawy Jagiellonii w Lidze Konferencji. Mogło imponować, że jako nowicjusz tak dobrze poradziła sobie w fazie ligowej Ligi Konferencji ogrywając znacznie bardziej znane drużyny jak Molde, czy FC Kopenhaga.
- Dużo mówiło się, że mógł mieć pan oferty z Niemiec, Anglii. Ile było w tym prawdy?
- Coś tam do mnie docierało, ale to Jagiellonia była bardzo konkretna i zdeterminowania. W końcu jest mistrzem Polski, gra o europejskie puchary, więc to też szansa dla mnie na pokazanie się szerszej publiczności. Nigdy jeszcze nie grałem o europejskie puchary, więc chciałbym zadebiutować w Białymstoku.
- Co najbardziej pana przekonało do podpisania umowy z Jagiellonią?
- Wizja rozwoju, tego, w którym kierunku ten klub chce iść. Bardzo spodobała mi się rozmowa z trenerem Adrianem Siemieńcem, który długo i konkretnie mówił w jaki sposób chce rozwinąć drużynę. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki chce grać, ofensywnie, do przodu. Widziałem kilka meczów Jagiellonii z rundy jesiennej i ten ofensywny styl jest bardzo ciekawy. Drużyna nie boi się atakować, chce zdominować przeciwnika. Dlatego tym bardziej uznałem, że widzę siebie w tym projekcie.
- Pamiętam doskonale mundial z 2014 i drużynę, w której grał Lukas Podolski. Nie przypuszczałem, że będę mógł rywalizować z jedną z legend niemieckiej piłki. Jego obecność w Ekstraklasie nie była kluczową dla mojej decyzji o transferze, ale fajnie będzie zmierzyć się z gościem, którego jako nastolatek podziwiałem i któremu kibicowałem - mówi pomocnik Jagiellonii Leon Flach w rozmowie z Super Expressem.
- Co chce pan osiągnąć w Polsce?
- Interesują mnie trofea i tytuły. Do tej pory z powodzeniem grałem w USA, ale wiem, że z Jagiellonią mogę pokazać się nie tylko w polskiej lidze, ale także w rozgrywkach o europejskie puchary. Przed transferem do Jagiellonii rozmawiałem z moim znajomym jeszcze z czasów gry w St. Pauli. Marvin Senger, który zachwalał zarówno Jagiellonię jak i samą ligę.
- Przychodzi pan do klubu z bogatym doświadczeniem wyniesionym z MLS. Jak wspomina pan czas spędzony za oceanem?
- Bardzo pozytywnie. To były wspaniałe chwile, chociaż podróże przez cały kraj bywały uciążliwe. Wiem, że z podobnymi doświadczeniami zmagała się Jagiellonia w rundzie jesiennej. Czas spędzony w USA rozwinął mnie i jako piłkarza i jako człowieka. Dużo się tam nauczyłem.
- W MLS miał pan okazję rywalizować z kilkoma polskimi zawodnikami. Którzy najmocniej wbili się w pana pamięci?
- Przemysław Frankowski był bardzo szybki i to bywało bardzo irytujące, aby za nim nadążyć. Nie dziwię się, że kontynuuje karierę we Francji i tam jest wyróżniającą się postacią. Podobnie jak Karol Świderski, który poza szybkością ma też niezłą technikę oraz potrafi odnaleźć się w polu karnym oraz Adam Buksa, który teraz strzela w Turcji. W USA był bardzo skuteczny, typowy napastnik, trudny do upilnowania z niezłymi warunkami fizycznymi.
- W USA miał pan także okazję zmierzyć się z Leo Messim. Jak wspomina pan starcie z argentyńskim gwiazdorem?
- Graliśmy przeciwko sobie całkiem niedawno, bo we wrześniu. Messi wracał wtedy po kontuzji i po cichu liczyliśmy, że nie będzie w optymalnej dyspozycji, co pomogłoby nam wywalczyć korzystny wynik. Niestety, przeliczyliśmy się, a Argentyńczyk strzelił w tym spotkaniu dwa gole. Przegraliśmy 1:3. Kiedy grasz z nim wydaje ci się, że znasz na pamięć wszystkie jego zagrania, a on i tak cię łatwo minie i strzeli gole. Zresztą w tamtym spotkaniu przeciwko nam zagrali także Busquets czy Luis Suarez, zatem część dawnej wielkiej Barcelony.
- W Polsce spotka pan innego mistrza świata, Lukasa Podolskiego. Czym będzie dla pana starcie z nim?
- Pamiętam doskonale mundial z 2014 i drużynę, w której grał „Poldi”. Niewątpliwie nigdy nie przypuszczałem, że będę mógł rywalizować z jedną z legend niemieckiej piłki. Jego obecność w Ekstraklasie nie była kluczową dla mojej decyzji o transferze, ale fajnie będzie zmierzyć się z gościem, którego jako nastolatek podziwiałem i któremu kibicowałem.