Ma czas, jeszcze wszystko przed nim
Obrońca Jagiellonii w meczu z Czechami był rezerwowym. Dopiero w spotkaniu towarzyskim z Łotwą dostał od selekcjonera siedem minut w końcówce. - Gdy wchodziłem na plac gry mecz był już w zasadzie rozstrzygnięty - powiedział Bartłomiej Wdowik w rozmowie z "Super Expressem". - Prowadziliśmy 2:0, kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. Dało się wyczuć, że górujemy nad Łotyszami, więc dobry moment na debiut. Po wejściu zaliczyłem jeden odbiór. Szkoda, że po moim podaniu nie udało się skutecznie kontynuować akcji, ale spokojnie. Mam jeszcze czas, wszystko przede mną. Na pewno będę jeszcze ciężej pracował, aby w przyszłości dokładać kolejne minuty - zaznaczył.
Nic nie jest dane na zawsze
Wdowik zdaje sobie sprawę, że musi w meczach Jagiellonii potwierdzać to, że zasługuje na kolejne powołania do kadry. - Nic nie jest mi dane raz na zawsze - stwierdził obrońca Jagiellonii. - Nic nie osiągnę, jeżeli będę snuł plany, co chcę robić za pół roku, albo za rok. Najważniejsze jest bowiem tu i teraz. W piłce nożnej wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie i chwila nieuwagi, gapiostwa spoczęcie na laurach może bardzo drogo kosztować. Wiem, że dobrymi występami zwróciłem na siebie uwagę wielu, ale najważniejszy jest rozwój. Mam jeszcze pola, które wymagają udoskonalenia i nad nimi chcę pracować - wyznał Wdowik w rozmowie z naszym portalem.
Cała ekstraklasa zazdrości Jagiellonii takiej serii! Piast przerwie passę wicelidera z Podlasia?