Kibice Bayernu Monachium po tournee po Azji (tylko jedno zwycięstwo na sześć meczów) mogli być zaniepokojeni, ale w sobotni wieczór w Dortmundzie znów zobaczyliśmy zespół, który zdominował w ubiegłym sezonie rozgrywki Bundesligi. Choć na początku meczu do siatki trafił Pulisić (12. minuta), to ten gol tylko rozsierdził graczy z Monachium. Bayern od razu ruszył do ataku, co przyniosło efekt - już w 18 minucie do siatki trafił Robert Lewandowski i było 1:1.
Strzelony przez Polaka gol sprawił, że spotkanie jeszcze bardziej nabrało rumieńców. Ataki sunęły raz na bramkę Bayernu, raz Borussii. Świetnie grał Christian Pulisić z Borussii, który wykonał tytaniczną pracę w obronie, ale był również groźny w ofensywie. W 71. minucie po rewelacyjnym kontrataku do siatki Bayernu trafił Pierre-Emerick Aubameyang i wydawało się, że to Borussia sięgnie po trofeum. Jednak Bayern w końcówce w niesamowitych okolicznościach wyrównał. Piłka odbijała się od piłkarzy niczym hokejowy krążek i w końcu, odbita od bramkarza Romana Buerkiego, wpadła do siatki. Mecz skończył się rezultatem 2:2 i sędzia zarządził rzuty karne (w Superpucharze Niemiec nie ma dogrywki).
Konkurs jedenastek był niesamowicie emocjonujący. Rozpoczął się od świetnego strzału Roberta Lewandowskiego, który po raz kolejny udowodnił, że jest znakomitym fachowcem od rzutów karnych. Ostatecznie, po spudłowanej jedenastce obrońcy BVB Marca Bartry, z Superpucharu Niemiec cieszył się Bayern Monachium (wygrał konkurs jedenastek 5:4).