Wszędzie widzi wrogów i bezsensownie wszczyna awantury z działaczami PZPN, zamiast zajmować się tym, co do niego należy - dobrym przygotowaniem piłkarzy. Efekt? Męczarnie z San Marino, najsłabszym zespołem Europy!
- Boisko było w fatalnym stanie, grało się na nim bardzo trudno - narzekał po wymęczonej wygranej Beenhakker, ale taka wypowiedź może zdenerwować jeszcze bardziej. Bo Niemcy grali z San Marino na tym samym boisku, w takich samych warunkach, a jednak potrafili wbić studentom i kelnerom trzynaście bramek.
W trakcie meczu Beenhakker wyglądał, jakby miał zaraz zasnąć. Często siedział ze spuszczoną głową albo przechadzał się smętnie wokół ławki... Nie ma w nim takiej ikry jak kiedyś, nie gra z zespołem. O wiele więcej energii wkłada w udzielanie kolejnych wywiadów, w których lamentuje, że działacze PZPN go nie lubią. Trochę racji ma, bo jest tam grupa niechętna Holendrowi, ale do niedawna Beenhakker mógł imponować, że był ponad to. A teraz? Codziennie wynajduje nowych wrogów, a najgorsze jest to, że robi to tuż przed meczem. Wtedy, kiedy cały wysiłek powinien wkładać w przygotowanie piłkarzy. Efekt? Styl, za który i Leo, i jego podopieczni powinni się wstydzić. Nic dziwnego, że cała Polska jest rozczarowana.
- Przecież my graliśmy z gośćmi, którzy o piłce mają bardzo blade pojęcie - podkreśla Bogusław Kaczmarek, były asystent Beenhakkera. - Jeden z postoju taksówki, drugi ze stolarni... Gdyby nie to, że Fabiański obronił karnego i potem w sytuacji sam na sam, to nie wiadomo, co by z tego marazmu wyszło.
A już za miesiąc najważniejsze starcia z Czechami i ze Słowacją. Akurat ten pierwszy mecz wypada dokładnie w drugą rocznicę naszej słynnej wygranej z Portugalią. - Może to dobry znak? - zastanawia się zatroskany Kaczmarek, który stara się jednak wyszukać jakieś pozytywy.
- Ten Robert Lewandowski dobry jest. Ma pół sytuacji, a i tak potrafi strzelić gola. I jeszcze Fabiański. Potwierdził, że spokojnie może się bić o pozycję numer jeden. To jedyne pozytywy tego meczu - mówi Kaczmarek i trudno nie przyznać mu racji.
Jeśli Leo nie weźmie się do roboty, to 11 października z Czechami i 15 października ze Słowacją może być bardzo kiepsko...
Z tymi amatorami się męczyliśmy:
Michele Marani (26 l.) - pracownik fizyczny w fabryce
Carlos Valentini (26 l.) - księgowy
Fabio Vitaioli (24 l.) - urzędnik działu administracji w firmie produkującej leki Difass
Mauro Marani (26 l.) - pracownik w fabryce aluminium
Damiano Vanucci (31 l.) - właścicielsiłowni
Ponadto w zespole San Marino występowali studenci, rzeźnik, męska niańka i piekarz