"Super Express": - Był pan pierwszym obcokrajowcem w Bundeslidze, który strzelił w niej 100 goli. Lewandowski ma już 159.
Stephane Chapuisat: - Jeśli nie odejdzie z Bayernu, a nic na to nie wskazuje, to 200 goli nie będzie dla niego problemem. Ma kontrakt w Monachium do 2021 r., więc przed nim jeszcze sporo strzelania. Gerda Muellera (365 goli - przyp. PK) nie dogoni, ale szanse na to, że zostanie najlepszym strzelcem obcokrajowcem w historii Bundesligi są ogromne.
- Przed nim Claudio Pizarro, 191 bramek, który podpisał kontrakt z FC Koeln, ale jest 10 lat starszy od Lewandowskiego.
- Dlatego ten rekord prędzej czy później wpadnie Polakowi w ręce, jeśli nie odniesie żadnej kontuzji.
- Szefowie Bayernu zaskoczyli, wybierając na trenera do końca sezonu Juppa Heynckesa. To dobry wybór?
- Tak. Klub znalazł się w delikatnej sytuacji i kolejne "sztormy" nie są mu potrzebne. Wybrali sensowny, bezpieczny wariant. Heynckes zna piłkarzy, oni znają jego.
- Czy do Szwajcarii dotarły echa głośnego wywiadu Lewandowskiego, który skrytykował klub za politykę transferową?
- Dotarły. Ale te słowa nic nie zmienią w podejściu Bayernu. Klub od lat jest na topie, prowadzi rozważną politykę finansową, dzięki której jest w dobrej kondycji. Bayern nie kojarzył mi się z transferowymi szaleństwami i pewnie nic się tu nie zmieni.
- Podobno jest pan fanem nie tylko Lewandowskiego, lecz także Teodorczyka. To prawda?
- Tak. Pracuję jako skaut Young Boys Berno i kilka lat temu, jeszcze zanim Teodorczyk przeszedł do Lecha, chciałem go sprowadzić do Szwajcarii. Nic jednak wtedy z tego nie wyszło, ale zapamiętałem go. Dlatego wcale nie byłem zdziwiony, że tak eksplodował w ubiegłym sezonie w Anderlechcie.
Lewy dostał potwora za 800 tysięcy złotych