Bąk był związany z Francją przez całą dekadę. Jego pierwszym zagranicznym klubem po opuszczeniu Lecha Poznań stał się bowiem Olympique Lyon, z którym podpisał kontrakt w 1995 roku. Po opuszczeniu tej ekipy związał się zaś z RC Lens. Gracz pochodzący z Lublina doskonale jest także kojarzony z występami w reprezentacji Polski. W latach 1993-2008 zanotował w niej aż 96 spotkań, kończąc swoją przygodę z orzełkiem na piersi po mistrzostwach Europy w 2008 roku.
Ania Lewandowska z córkami USYCHA Z TĘSKNOTY za Robertem. Wrzuciła PRYWATNE ZDJĘCIE
Defensor w rozmowie z "Onetem" nie ukrywa, że gdy występował we Francji to nie szczędził sobie uroków życia. - Byłem obcokrajowcem, więc koledzy wcielali się w rolę moich przewodników. Jeśli ktoś nie odwiedził jeszcze Lazurowego Wybrzeża, gorąco polecam. Cudowne widoki, pyszne jedzenie, piękne kobiety… Każdemu życzę takich przeżyć. Oczywiście jest tam bardzo drogo, na każdym kroku widać przepych - wyznaje Bąk.
I w tej samej rozmowie dodaje: - Założenie zielonych spodni czy czerwonego płaszcza nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym. W Polsce nieraz się dziwiono, ale w Lyonie nawet nie zwracano uwagi. Poprosiłem w klubie o wejściówki na pokazy mody i jeździłem po całej Francji na wydarzenia organizowane przez największe marki. Dior, Yves Saint Laurent, Yamamoto… Nie żałowałem pieniędzy na ciuchy. Skoro dużo zarabiałem, dlaczego miałem nie wydawać?
Jacek Bąk z całą pewnością korzystał z uroków kariery dobrego piłkarza na swoich zasadach. I zupełnie tego nie żałuje!