„Super Express”: - Oferta z zagranicy przekonałaby pana, żeby zostawić kadrę młodzieżową?
Czesław Michniewicz: - Jak każdy trener marzę, aby kiedyś pracować za granicą. Jednak w tym momencie mam konkretne zadanie do wykonania, dostałem zaufanie z PZPN. Chcę po raz drugi awansować do finałów EURO. To jest mój cel. O niczym innym nie myślę. Wszystkie tematy dopiero po eliminacjach.
- Czuje pan satysfakcję z tak udanego początku eliminacji?
- Czuję, że tworzy się nowa, fajna drużyna. Jestem zadowolony, bo z poprzedniej zostały „strzępy”. Na nic nie mieliśmy czasu, nawet sparingu nie zagraliśmy. Ale cieszy fakt, że chłopcy tak szybko się zgrywają i łapią to, co chcę im przekazać. Żal, że nie udało się wygrać bardzo ważnego meczu z Rosją. Było blisko, ale mówi się trudno. Musimy to zaakceptować. Przed nami jeszcze sześć meczów do wygrania.
- Kapitan Kamil Grabara dostał burę za wpadkę z Rosją?
- Nie, wyznaję zasadę, że bramkarz musi być odważny. Grabara w wielu sytuacjach nas ratuje. Tak naprawdę zrobił pierwszy błąd w młodzieżówce. To był wypadek przy pracy. Doskonale go rozumiem, sam byłem bramkarzem. Zachęcam go do tego, żeby dalej odważnie grał na przedpolu. Nie miałem do niego pretensji. Przy całej drużynie powiedziałem, że ma ryzykować. Może liczyć na 100 procentowe wsparcie sztabu. Jak się zacznie zastanawiać, czy ma wyjść czy nie, to dopiero wtedy zaczną się problemy.
- W meczu Serbią (1:0) zwycięskiego gola strzelił Mateusz Bogusz, a asystę zaliczył Patryk Klimala. Jak pan ocenia występ tego duetu?
- Przed dwoma laty Klimala był u mnie na konsultacji. Obserwowaliśmy go. Zastanawiałem się, czy nie powołać go na ostatnie mistrzostwa Europy. Dla mnie największym zaskoczeniem jest Bogusz. Na żywo widziałem go na mundialu U-20 w Łodzi. Bardzo mi się wtedy spodobał. Po pierwszym treningu u nas zrobiliśmy o nim film. Jak rozwiązuje sytuacje, jak się zachowuje.
- Tak dobrze zaprezentował się na zajęciach?
- Zdecydowanie. Widać u niego szkołę trenera Bielsy. Nie ukrywam, że wzorujemy się na argentyńskim trenerze Leeds. Od razu wyłapaliśmy zagrania Bogusza i pokazaliśmy drużynie mówiąc, że właśnie tego oczekujemy od chłopaków. Bogusz jest niesamowicie ruchliwy, przyjmuje trudne piłki, nie traci ich i ma potężny strzał. Widzę u niego dużo atutów. To może być kolejny gracz, który w ciągu dwóch lat trafi do dorosłej kadry. Tak, jak to miało miejsce w przypadku Sebastiana Szymańskiego. Widzę analogię.
- Jak pan odbiera komentarze, że jego drużyna gra najlepiej ze wszystkich w Polsce?
- Nasze mecze są podobne do siebie. To świadczy o tym, że mamy jakiś plan i pomysł. I tego się trzymamy. Ważna jest konsekwencja i wiara w to, że przyniesie to efekt. Chłopcy wychodzą na boisko i nikt z nich nie pęka, bo każdy wie co ma robić. Wygląda to tak, że przeciwnik ma przewagę. Ale nam to pasuje. Pchamy rywala w tłok, w naszą „pajęczynkę”, odbieramy piłkę i zadajemy cios, tak jak z Serbią.