To będzie piłkarski maraton z kadrą. W środę Walia we Wrocławiu, za tydzień Belgia w Brukseli (a rewanż już 14 czerwca w Warszawie!), a 11 czerwca spotkanie z Holandią w Rotterdamie. Dla Roberta Lewandowskiego taki cykl to nie pierwszyzna. Jeszcze w niedzielę był w Monako na Grand Prix Formuły 1, w poniedziałek w Warszawie o swojej przyszłości mówił: moja historia z Bayernem Monachium dobiegła końca. Nie wyobrażam sobie, po tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, dobrej współpracy. Zdaję sobie sprawę, że transfer będzie najlepszym wyjściem dla obu stron. Wierzę, że Bayern nie zatrzyma mnie tylko dlatego, że może - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej. Jak sam zdradził, więcej konkretów będzie mógł zdradzić po meczu z Belgią. Tym rewanżowym na PGE Narodowym. - W tym spotkaniu będziemy chcieli wystawić najsilniejszy skład - dodał Czesław Michniewicz. Selekcjoner również był na konferencji.
W środowym spotkaniu z Walią "Lewy" ma być na boisku od pierwszych minut. Raczej nie powinien się obawiać determinacji Wyspiarzy. Oni w środę powinni raczej „odstawiać nogi”, bowiem najważniejszy mecz tego lata mają 5 czerwca. W Cardiff zagrają w barażu o mundial ze zwycięzcą środowego spotkania Szkocji z Ukrainą.
- Chcemy się utrzymać w grupie A. Wiemy, że sytuacja jest trudna. Wielu zawodników przyjechało z wakacji. Chcemy wykorzystać maksymalnie zawodników, których mamy. To przedostatnie zgrupowanie przed mundialem - zapowiedział Czesław Michniewicz, selekcjoner kadry. W tym krótkim czasie, teoretycznie, może sprawdzić aż 39 piłkarzy, bowiem tylu powołał na najbliższe spotkania. Nie wszyscy jednak dotrą na czas. Sebastian Szymański opuści pierwszy trening kadry, bowiem w niedzielę grał finał Pucharu Rosji. Matty Cash po przylocie do Polski uda się na badania, a Kamil Jóźwiak doleci ze Stanów Zjednoczonych do Polski dopiero we wtorek. I to prosto do Wrocławia. - Dopiero dołączy do nas na wtorkowej kolacji - potwierdził Michniewicz.
Lewandowski trwa bez bólu. A ma za sobą pracowite wakacje. Choć w kilku ostatnich dniach widzieliśmy go na galach i wydarzeniach kulturalnych, to na wczasach w Turcji nie próżnował. - Pierwszy tydzień wakacji przepracowałem bardziej niż w okresie przygotowawczym. W Turcji nawet Nuri Sahin (kolega klubowy z czasów gry w BVB) pomógł mi sprowadzić bramkarza do treningu. Byłem po tych sześciu dniach naprawdę zmęczony. W Turcji miałem wyśmienite warunki. To był plan, by się zmęczyć i złapać świeżość na ten pierwszy mecz. Dwa tygodnie to na pewno nie jest czas, bym zapomniał czucia piłki. Mój poziom przygotowania powinien być na bardzo wysokim poziomie - opisał "Lewy".
Choć o odejściu z Bayernu więcej nie chciał mówić, to dodał jeszcze, że w klubie "pewne rzeczy wiedzą i widzą"
Robert Lewandowski szokuje na konferencji: Moja historia z Bayernem dobiegła końca