„Super Express” zapytał ekspertów – byłych piłkarzy i trenerów – jak po ośmiu miesiącach od zmiany barw przez „Lewego” oceniają efekty tego ruchu. Wśród zagadniętych przez nas eksreprezentantów Polski był też Radosław Gilewicz, dziś – jako komentator Viaplay – spec od Bundesligi, w której przed laty zapisał ładną boiskową kartę.
„Super Express”: - Transfer do Barcelony był dobrym ruchem dla sportowego rozwoju Lewandowskiego?
Radosław Gilewicz: - Gdyby ktoś mnie zapytał, czy na jego miejscu zrobiłbym to samo, odpowiedziałbym... „nie”. Ale nigdy nie powiem że Robert – przenosząc się z Bayernu do Barcelony - popełnił błąd. To po prostu nowe wyzwanie dla niego ze sportowego punktu widzenia. To jest „inny Robert”, ale nie schodzi poniżej swojego poziomu. Lata mijają, ale on wciąż daje liczby.
- Robert jest liderem klasyfikacji strzelców LaLiga, ale występy w Barcelonie nie są dlań wyłącznie pasmem sukcesów. Myśli pan, że to może u niego budzić frustrację?
- Myślę, że doskonale zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmuje. Obecna drużyna Barcelony jest na zupełnie innym etapie rozwoju, niż był i jest Bayern. Wszyscy – a Robert przede wszystkim - wiedzieli, że idzie do zespołu w przebudowie i do klubu z bardzo różnymi problemami. Sam powtarzał, że to będzie trudny okres. I był – dla całej drużyny. Pech chciał, że w Lidze Mistrzów trafili na Bayern, a w Lidze Europy – od razu na przeciwnika najmocniejszego z całej stawki.
- Ale Robert przyzwyczaił swych fanów, że czego by się nie dotknął, zamienia to w złoto. Więc część z nich dziś kręci nosami...
- Nie rozumiem krytyki, jaka spada na Roberta. Barcelona wygrywa w dużej mierze dzięki „Lewemu”, bo to on jest zawodnikiem ciągnącym zespół. Ale kiedy coś nie funkcjonuje, jest tym, któremu dostaje się najbardziej. A przecież to nie jest sport indywidualny! Więc nie podepnę się pod tą falę krytyki. Moim zdaniem bardzo szybko się w ten zespół wkomponował. Ma w tej chwili w szeregach Barcy 31 meczów i 25 goli – czy to jest rezultat, za który powinien być krytykowany? - W tym roku trafia jednak do siatki rzadziej, niż w rundzie jesiennej. Kryzys?
- Kiedy był zdrowy, był na boisku nie do zatrzymania. Nie wiemy, od kiedy ma kłopot z tą dolegliwością, która go teraz wyłączyła z gry. A poza tym nie można porównywać Bayernu z Barceloną i Bundesligi z LaLigą. Inne sposoby gry, inne rozwiązania ofensywne...
- I inne zadania?
- Owszem. W Bayernie cała ofensywa oparta była na Robercie. To on decydował – często w pojedynkę – o losach meczów, nawet gdy zespół spisywał się nieszczególnie. On i Thomas Müller. Kogoś takiego – przy całym szacunku dla Gaviego i Pedriego, których uwielbiam oglądać, bo mają niesamowity talent, ale wciąż są tylko na dorobku – w Barcelonie Robert nie ma. Zresztą sam Müller – jak widzę – też cierpli w Bundeslidze bez Roberta. Miał dzięki niemu po kilkanaście asyst, teraz wciąż jeszcze próbuje się odnajdywać bez niego.
- A polska reprezentacja wciąż będzie mieć pożytek z Lewandowskiego?
- Przyszedł nowy selekcjoner, być może będą nowi piłkarze w kadrze; w każdym razie wszyscy mają czystą kartę. A Robert.... to Robert – on nie zawiedzie. Byle tylko był zdrowy!
Listen on Spreaker.