Spis treści
- „Pyrrusowe zwycięstwo” Kuleszy: zarząd przeciw prezesowi?
- Futbol to nie polityka? Słowo „dymisja” jednak pada
- Wojtala zdezerterował! Kto zawinił, że nie ma nowego prezesa PZPN?
- Piłka zawodowa kontra amatorska: jak podzielić pieniądze?
- Powrót przepisu o młodzieżowcu: ostatnia szansa dla polskiej piłki?
- Czerwony alarm: „Naprawdę będzie dramat”
„Pyrrusowe zwycięstwo” Kuleszy: zarząd przeciw prezesowi?
„Super Express”: - Ma pan wrażenie, że – jak to powiedział Dariusz Mioduski – „nadchodzi wiatr zmian” w polskiej piłce?
Marek Koźmiński: - Jest taka nadzieja. Cezary Kulesza został prezesem, ale było to jego „pyrrusowe zwycięstwo”. Bo prezes jest tylko jednym z 18 członków zarządu. A trudno mi uciec od wrażenia, że duża grupa ludzi do tego zarządu wybrana ma odmienne myślenie na temat naszego futbolu. Zarząd już nie będzie – jak w minionych czterech latach – tak chętnie i jednomyślnie podnosić rączek za każdym pomysłem prezesa.
Futbol to nie polityka? Słowo „dymisja” jednak pada
- Delegaci na zjeździe też je podnosili niezbyt entuzjastycznie za kandydatami proponowanymi przez Cezarego Kuleszę!
- No właśnie! Dwukrotne głosowanie na trzech wiceprezesów zakończyło się dwukrotną porażką Kuleszy. I to nie jest tak, że: „Polacy, nic się nie stało”. Stało się. To jest przewrót! To jest wotum nieufności w stosunku do prezesa, do jego decyzji personalnych i nie tylko. Wie pan, w normalnej polityce po takim wotum nieufności premier powinien podać się do dymisji.
- W przypadku PZPN pewnie się to nie zdarzy.
- Sam jestem ciekaw, jak dalej ta kadencja będzie wyglądać. Tym bardziej, że przed nowymi władzami jeszcze jedna decyzja personalna. Bardzo ważna, bo dotycząca wyboru sekretarza generalnego. Czy pozostanie na stanowisku Łukasz Wachowski, prawa ręka prezesa Kuleszy? Czy reformatorzy będą jednak chcieli przegłosować „swojego człowieka” do tej roli?
Koźmiński komentuje wybór Kuleszy na prezesa PZPN. „Wybraliśmy zło, które znamy”. Prognozy na przyszłość
- Reformatorzy – ładne słowo. Ale w zarządzie wciąż więcej jest szefów wojewódzkich związków niż przedstawicieli klubów. 9:8 – tak jest układ sił.
- Nie może pan wrzucać do jednego worka baronów, którzy są na swych stołkach trzecią, czwartą, piątą kadencję oraz tych, którzy rządzą od miesiąca czy dwóch. Prezes Ryt z Krakowa, Czajkowski z Wrocławia - to jest nowa fala. A proszę pamiętać, że i Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN-u, był przeciwnikiem Kuleszy.
Wojtala zdezerterował! Kto zawinił, że nie ma nowego prezesa PZPN?
- A propos Pawła Wojtali: może gdyby wystartował w imieniu opozycji, mielibyśmy dziś innego prezesa związku?
- Może. I o to mam żal do Wojtali. Przez ostatnie pół roku zaliczyłem bodaj trzy spotkania, na których zapowiadał, że wystartuje w wyborach na prezesa. I co? Może by przegrał w głosowaniu, ale… on nawet nie spróbował wygrać. Zdezerterował. To tak, jakby ostatnia drużyna w tabeli nie wyszła w ogóle na mecz z liderem tabeli, bojąc się, że on ją zleje 5:0. Tymczasem nie jest wstydem przegrać; wstydem jest nie podjąć rywalizacji.
Piłka zawodowa kontra amatorska: jak podzielić pieniądze?
- Wróćmy do składu zarządu: wygląda na to, że tzw. piłka zawodowa będzie mieć przewagę we władzach, skoro niektórzy baronowie to już zupełnie nowy typ działaczy regionalnych...
- Nie robiłbym na siłę takiego podziału: zawodowa i amatorska. Natomiast na pewno trzeba wypracować rozsądny kompromis: nie na zasadzie, że przy wspomnianym przez pana układzie sił większość środków nagle zacznie płynąć na piłkę profesjonalną. To nie jest cel główny PZPN-u. Natomiast na pewno są do dyskusji pewne kwestie ekonomiczne na linii związek-kluby.
- Co pan ma na myśli?
- W tej chwili piłka zawodowa płaci całkiem sporo na rzecz wojewódzkich związków – myślę tu np. o procentach od transferów. Nic zatem dziwnego, że być może chciałaby uszczknąć ciut więcej „z pańskiego stołu”. Nie na zasadzie: proszę mi wypłacić za dotarcie do ćwierćfinału europejskiego pucharu. Nie o to chodzi, ale to, by dostać może troszkę więcej na szkolenie młodzieży, na Pro Junior System. A może – jak to się dzieje gdzieniegdzie w Europie – federacja zapłaci też klubom za dostarczenie zawodników do reprezentacji w różnych kategoriach wiekowych? Pole do dyskusji jest spore, a ja osobiście o Sławomirze Kopczewskim – nowym wiceprezesie ds. szkolenia – mam dobre zdanie. Sęk w tym, że inaczej pewne rzeczy robi się w mikroskali – czyli związku wojewódzkiego, a inaczej – na arenie ogólnopolskiej. Więc z zainteresowaniem czekam na jego kadencję.
- Ma pan zaufanie do ludzi ze środowiska klubowego, że - dzięki nowemu rozdaniu – nie zechcą „złupić” związku?
- Mam nadzieję, że nie. Pokazali już wcześniej, że nie są jednostronni w swym myśleniu. Od wielu lat na poziomie ekstraklasy funkcjonuje jakiś kompromis. Racjonalni ludzie potrafią się dogadać, choć przecież Legia na przykład ma zupełnie inne interesy niż Puszcza Niepołomice – i trzeba je jakoś połączyć.
Powrót przepisu o młodzieżowcu: ostatnia szansa dla polskiej piłki?
- A przepis o nakazie gry młodzieżowca w ekstraklasie wróci na tapet?
- Myślę, że – niestety – to już zamknięty temat.
Kontrowersyjny były działacz PZPN z mocnym komentarzem po wyborach. „Kulesza płakać nie będzie” [ROZMOWA SE]
- „Niestety” – pan powiada?
- Tak, bo trzeba go czytać razem z brakiem limitu dla obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. W tym kontekście, jeśli nie chcemy wpaść w czarną dziurę – a jesteśmy jej blisko! - to powinniśmy się sztucznie wspomagać.
Czerwony alarm: „Naprawdę będzie dramat”
- Nakazem gry młodzieżowca?
- Ja wiem, że to nie jest idealne rozwiązanie, zwłaszcza tam, gdzie gra się o wynik. Że przepis o młodzieżowcu bardzo „podrożył” polskiego piłkarza. Ale moim zdaniem za łatwo z niego zrezygnowaliśmy, nie tworząc w zamian żadnego rozwiązania. Jego wykreślenie jest ogromną stratą w kontekście 5, 10 kolejnych lat. Naprawdę będzie dramat po tym czasie! Więc spróbujmy powrócić do dyskusji o tym, co zrobić. Może ograniczmy liczbę zawodników spoza Unii? Albo płaćmy klubom za występy młodych piłkarzy dwa razy więcej, niż do tej pory? Żeby klubom się opłacało na nich stawiać. Bo jak bez dopływu młodych budować reprezentacje w kolejnych kategoriach wiekowych?
